960 ==> Goodbye October !


Kamizelka/vest: Shein
Sukienka jako bluzka/blouse: Shein
Spódniczka/skirt: Aliexpress
Kozaki/boots: AmiClubWear
Torebka/bag: Mohito 
Kolczyki/earrings: LovelyWholesale
Bransoletki/bracelet: AgnesArt
Zakolanówki/over knee socks; H&M
Okulary/sunglasses: Shein



























959 ==> Yankee Candle - Lake Sunset- Homedelight.pl



We wrześniu w zapachach miesiąca królował Lake Sunset. Kupiłam na próbę w Homedelight sampler i wosk. Tak mi się spodobał, że nie ma co ukrywać, że zapragnęłam świecy. Otrzymałam ją w prezencie urodzinowym od Marysi. 

Tak więc dziś kolejna recenzja zapachu Yankee Candle




Producent obiecuje: 
Spokojne piękno złotych promieni słonecznych wpadających do niebieskiej wody jeziora... Relaksujący piżmowy świeży zapach, nastrojowy i spokojny.


Dla mnie zapach bardzo kobiecy, delikatny, wyrafinowany. Żaden mężczyzna się przy nim nie odnajdzie, mimo, że ma podbicie nut piżmowych. Solidna moc i ładne rozłożenie zapachu po rozpaleniu. Wosk jest ciut mocniejszy niż świeca. 
Lake Sunset po rozpaleniu przypomina takie lekkie, luksusowe perfumy. Z jednej strony jest bardzo podobny do Napa Valley Sun, ale jest raczej mniej słodki, a bardziej wyrazisty. I dużo bardziej zmysłowy. To co w Napie było wulgarne, tutaj jest stonowane, romantyczne i eleganckie.
 Zapach nie jest do końca otulający, ale jest świeży i bardzo ciepły. Daje poczucie bezpieczeństwa. Ciężko mi go rozłożyć na poszczególne składniki, gdyż jest bardzo spójny i płynny.  Na pewno ma kilka nut pudrowych, ale nie jest tak męczący jak chociażby Baby Powder. Moja mama czuje w nim słodycz ananasa, co dla mnie jest trochę przesadzone.
Dla mnie to jedna z lepszych mieszanek marki. Kompozycja bardzo w punkt, nie przesadzona, znajdująca wielu fanów, w tym także mnie. 



957 ==> Yankee Candle - Candy Corn - Homedelight.pl



Halloween zbliża się wielkimi krokami. Ja co prawda go nie obchodzę, ale nie umiałam odmówić sobie zakupu zapachu z kolekcji dedykowanej właśnie tej okazji. 

Mowa o Candy Corn.

Dla wielu miłośników świec Yankee Candle, jedna z najsłabszych propozycji jeśli chodzi o nuty i moc. Ja nastawiona nieco sceptycznie negatywnymi opiniami, przeżyłam pozytywne rozczarowanie.

Producent opisuje go jako: 

Znajomy, słodki zapach kukurydzianego cukierka jest ulubionym przypomnieniem dziecięcych zabaw w Halloween.

Nie wiem jak pachnie kukurydziany cukierek. Nigdy takiego nie jadłam ani nie wąchałam.
Mnie na sucho przypomina prażoną kukurydzę polaną słodkim karmelem.

Po rozpaleniu czuć po pierwsze wanilię. I pewnie tym ten zapach mnie ujął. Ulubiona nuta podbiła nudny skład.
Gdy zapach nabiera przyzwoitej mocy, bo o kilerrze mówić nie możemy, nie wyczuwam w nim nic poza słodkością przełamaną posmakiem chrupek kukurydzianych, zajadanych w dzieciństwie.

Nie będzie z tego wielkiej miłości i świecy, chyba, że tylko dla słoika. 
Nie jest to propozycja chwytająca za serce, ale jest przyzwoicie. Nie nastraja negatywnie, nie wywołuje migreny i złych wspomnień. 
Yankee ma wiele, dużo gorszych zapachów. Do tego na pewno jeszcze wrócę. 














956 ==> Red velvet



Płaszcz/coat: Shein
Sukienka/dress: Izabel London via sh
Kozaki/over knee boots: Aliexpress
Torebka/bag: LovelyWholesale
Bransoletki/bracelet: AgnesArt
Kolczyki/earrings: H&M
Rajstopy/tights: Gatta
Okulary/sunglasses: Asos












955 ==> Yankee Candle - Strawberry Buttercream - Homedelight.pl + kominek Petal






Każdy z nas ma swoje ulubione zapachy. Ja lubię te z kategorii Food, Spice, Fresh i męskie. 

Tę pozycję, najpierw wąchałam na sucho na stoisku w moim mieście, potem się wróciłam po wosk. Następnie gdy tylko się pojawił duży słój, kupiłam go w Homedelight.

O to przed Wami, mój opis zapachu: Strawberry Buttercream.




Po pierwsze, jest lekka różnica mocy między świecą a woskiem. W wosku moc jest ciut większa i bardziej otulająca. W świecy aromat jest dobrze wyczuwalny, jednak rozbija się w powietrzu i nie jest już tak spójny jakbym tego oczekiwała.

Kupowałam wosk tego zapachu Ewelinie na nowe mieszkanie. Sama chciała, bardzo u mnie jej się podobał. 

Zdawałoby się, że zapach kremu z truskawkami, jak sama nazwa wskazuje będzie płaski, nijaki i bez polotu. Sama tak myślałam. Nic bardziej mylnego. 
Dla osób nieprzyzwyczajonych do słodkości, to może być killer. Dla mnie nie, gdyż słodkie uwielbiam i kocham. 
Domowa bita śmietana, ubita z kwaśnej śmietany połączona z słodkimi, dojrzewającymi w słońcu dorodnymi truskawkami, zerwanymi prosto z krzaka. Kremowość, a jednocześnie rześkość zapachu jest cudownie pozytywna. 
To wyczuwam po rozwinięciu się zapachu. Brakuje mi w nim nut wanilii, ale może ich nie ma ze względu na to, że ten zapach jest naprawdę bardzo słodki, i co poniektórym, ten cukier zgrzyta między zębami. 

Jest to dla mnie propozycja idealna na zimne, zimowe wieczory. Gdy chcemy czegoś ciepłego, otulającego, poprawiającego humor. 

Duży słój ma dość spory problem z rozpaleniem się do ścianek, i w moim przypadku otulacz z srebrnej folii dał dużo dobrego. Nie tworzył mi się wtedy tunel, niszcząc świecę.  Posiadaczki illumy i sweterków na pewno sobie poradzą. 






Dostałam od Was trochę zapytań odnośnie kominka do wosków. Ja mam ich kilka, ale najbardziej polecam ten od Yankee Candle typ Petal, ze ściąganą czarą. 
Nie jest ani za wysoki, ani za niski, więc nie spala wosków, daje ładnie podgrzać kawałeczki takowych, pozwalając na maksymalne i efektowne wydobycie i wypalanie się olejków.
Nigdy, przenigdy nie zapalam tea ligta z założoną czarą. Nie chcę jej smolić. Zapalam podgrzewacz i dopiero nakładam górę kominka. 
PS. gdy już się tak zdarzy, że osmolicie swój kominek, to wielka tragedia się nie stała, bardzo łatwo go wyczyścić mokrymi chusteczkami do demakijażu. Skoro dają radę naszym wodoodpornym tuszom do rzęs, to i smoła im nie straszna. 

Ten i inne kominki możecie znaleźć w ofercie Homedelight ==> TUTAJ
PS. Ja swoje kominki mam właśnie stamtąd. Jestem wierna jednemu sklepowi.



952 ==> Kringle jesień/zima 2015/2016 - Homedelight.pl




W ostatnim czasie w sklepie Homedelight zamówiłam sobie 9 zapachów z nowej kolekcji Kringle. Przetestowałam wszystkie. Tutaj przeczytacie moje wrażenie co do poszczególnych pozycji.  Jest mi miło poinformować, że mój ulubiony pachnący sklep zmienił swoją szatę graficzną i cały design. Teraz jest bardzo nowocześnie, pięknie, pastelowo i bardzo bardzo w klimacie retro. Gratulacje i życzę samych sukcesów.

Wybrałam:
==> Brandied Pumpkin
==> Kringle
==> Cozy Cabin
==> First snow
==> Frosted Cranberry
==>  Holiday Cookies
==> Pepermint Cocoa
==> Buttered rum toddy
==> Coconut snowflake


Powiem szczerze, że jestem trochę rozczarowana jesiennymi propozycjami Kringla. Są raczej nudne i nijakie. Za to zimowe tytuły ratują honor marki. Jestem absolutnie zakochana w "Cozy Cabin" i muszę, absolutnie muszę mieć z niego świecę. 



No to lecimy po kolei:

1. First snow - infantylny, dziecinny zapach beztroski. Bardzo mocny, bardzo rześki. Piękne nuty świątecznych goździków przywołują zimowe wieczory, do których już bliżej niż dalej. Piękna propozycja to i moc przyzwoita. Na pewno warto rozważyć zakup świecy. Jest to jedna z tych pozycji, która zapadła mi w serce od pierwszego niuchnięcia. 

2. Buttered Rum Toddy - wosk to jest killer, już jedna cząsteczka powoduje rozniesienie zapachu na cały dom. Bałabym się z niego zamówić świecę, jednakowoż nikt by nie mógł narzekać w tym przypadku, że nie czuje mocy. To wręcz niemożliwe. Wiele osób nie lubi pozycji z mocnymi nutami alkoholu, ja wprost przeciwnie. Bardzo lubię drink cola z rumem, i ten zapach mi go przypomina. Po kilku minutach rozwija się mocna nuta czystego rumu, podbita karmelizowanym brązowym cukrem. Jest to bardzo duszące, otulające i przytłaczające. Dla mnie jest to duży plus. 

3. Brandied pumpkin - na grupie spotkałam się z opiniami, że ten zapach czuć tylko brandy. Mimo, że bardzo bym chciała, żeby to była prawda, ja tam niczego podobnego się nie doszukałam. Owszem, zapach jest ciut alkoholowy i jak w przypadku poprzedniej pozycji bardzo mocny i duszący, to jednak bardziej w nim czuję orzechy włoskie i dynię, niż brendawkę. Na sucho wosk jest bardzo subtelny, po rozpaleniu daje czadu. Propozycja bardzo przyzwoita, mimo, że nie przekonała mnie do zakupu świecy.

4. Coconut snowflake - dla mnie jedna wielka niewiadoma. W tytule jest kokos, ja z kolei i na sucho i po rozlaniu czuję dominującą nutę mięty. Owszem są ciasteczka, wanilia, wafelki i tego typu świąteczne rzeczy, ale nie ma kokosa. Bardzo na niego liczyłam. Zapach jest przepiękny, słodko-rześki. Ale za zmylenie nazwą jestem na niego obrażona. 

5. Kringle - zapach o tej samej nazwie co marka. Producent obiecuje goździki, piżmo i drzewo cedrowe. Nie powiem, ten zapach ma w sobie dużo męskich nut. Ale jest dla mnie bardzo mydlany, kosmetyczny. Jak żel do golenia czy pod prysznic. Nie pachnie jak męskie perfumy, a ja w męskich propozycjach lubię to odniesienie. Moc też nie jest najlepsza. Byłam bardzo na tak po niuchaniu na sucho. Po odpaleniu jestem ciut rozczarowana. Na grupie spotkałam się z opinią, że to zapach Dziadka Mroza - i słusznie. Paweł propsy dla Ciebie. 

6. Peppermint cocoa - czekolada z miętą w świecy? Niestety tak. Niestety, bo wspomniane nuty niezbyt ładnie się ze sobą łączą i walczą nawzajem o dominację powodując u mnie galopującą migrenę. W sumie nic więcej w niej nie czuć. Moc jest dobra, zapach przyzwoity. Na raz. 

7. Holiday cookies - zapach Bożego Narodzenia. Maślane ciasteczka wyjęte prosto z pieca na dużej blasze. Przepis na takie ciasteczka mam jeszcze od mojej ukochanej babci, recepturę na lukier po mojej mamie. Ten zapach to te najpiękniejsze wspomnienia miłości i bezpieczeństwa. Chyba jednak z niego też zdecyduję się na świecę. 

8. Frosted Cranberry - oh żurawino, żurawino nie pokocham Cię chyba nigdy. Skusiłam się na ten zapach, aby dać mu szansę. I spaliłam. I dupaaa. Perfumowany kwaśny kompot. Moc wielka, już na sucho czuć cały pokój, musiałam go trzymać w woreczku strunowym. Będąc sprawiedliwą takie odczucie mam tylko ja, moja mama kocha ten zapach i jest nim zauroczona. Po prostu ja na żurawinę reaguję tak jak i na lawendę, nienawidzę z całego serca. Nie umiem być obiektywna. Jeśli lubicie żurawinę, to spróbujcie. Moja mama poleca. Ja nie. 

9. Cozy Cabin - moja wielka miłość. Ten wosk mi pachnie tym wszystkim co w zimie kocham najbardziej. Górskim ostrym powietrzem, spacerem ośnieżonym zboczem, przytuleniem się do jego swetra pachnącego mocnymi perfumami. Drzewo cedrowe miesza się z nutami ozonu i syropu klonowego, dając delikatny powiew cierpkiej słodkości. Moc jest przyzwoita. Dobry otulacz na zimne wieczory.