Missha - Perfect Cover BB Cream



W dzisiejszy #instawtorek przychodzę do Was z recenzją kremu bb/podkładu, który kupiłam z Waszego polecenia.


Zdecydowałam się do testów na mniejszą pojemność 20 ml. Zapłaciłam na ezebrze około 27 zł. I wybrałam kolor 13 Bright Beige.


Większych szans mu nie dawałam. No bo jak krem BB i to jeszcze z tak wysokim filtrem może jednocześnie kryć, nawilżać, zastygać, chronić i być trwały? No jak?


I przeżyłam szok. Bo Perfect Cover B.B. Cream koreańskiej marki Missha to właśnie robi.


Ale po kolei.


Krycie przy pierwszej warstwie jest delikatne, ale można go stopniować do prawie przyzwoitego średniego. Dobrze łączy się z różnymi bazami i korektorami. Większość pudrów które przetestowałam na nim ładnie wyglada. Kontur utrzymuje się długo i bez naruszeń. 


Niby pojemność w opakowaniu jest malutka, ale krem jest taki wydajny że już go używam i używam, a zużycia prawie nie dostrzegam.

Więc cena bardzo dobra za tą jakość i wydajność. 


Wysoki filtr zawarty w kremie bb po raz pierwszy na mojej cerze się nie waży i nie wyświeca na kulę dyskotekową. Wszystko wygląda ładnie i elegancko. 


Sam krem jest nawilżający na buzi i dla mnie jest to nowe doświadczenie. Jest bardzo komfortowy, a przy tym całość zachowuje mat od pudru i nie czuję się z tym wszystkim źle. 

Teraz gdy moja cera nie wymaga ekstremalnego krycia to stosuję tylko jedną cienką warstwę aby ujednolicić kolor. A resztę ewentualnie maskuję korektorem. 


Kolor 13 jest neutralnie beżowy, ale nie jest bardzo jasny. Co ciekawe ten odcień dopasowuje się do mojej cery i nie odznacza się. 


Nie zapchał, nie podrażnił, nie wysuszył, nie przetłuścił mi cery.


Idealny krem BB, który działa lepiej niż niejeden podkład. Zostanie ze mną na dłużej.


Wypróbujcie koniecznie !


Emilia Szelest - Free Birds




Emilia Szelest - Free Birds


Premiera 27.01.2021


Skromna pisarka, zblazowany gwiazdor, hipnotyzujące Los Angeles i namiętność, która wywróci wszystko do góry nogami.


Życie Karoliny Nawrockiej nabiera rumieńców. Prawa do ekranizacji jednej z jej powieści zostały właśnie sprzedane, a ona leci aż do Los Angeles, by wziąć udział w pracach nad filmem. Na miejscu poznaje lidera zespołu The Free Birds, Alexa Morgana, który ma skomponować piosenkę przewodnią do filmu. Między młodą mężatką a sfrustrowaną gwiazdą rocka iskrzy od samego początku. Co wydarzy się, gdy tych dwoje, na skutek pewnej intrygi, spędzi tydzień w jednym pokoju hotelowym? Czy siedem wspólnych dni będzie początkiem wielkiego dramatu czy love story?


Wydawnictwo Kobiece


Niegrzeczne Książki 

 

Anna Sakowicz - Zatrzymać czas




Anna Sakowicz - Zatrzymać czas


Trzeci tom cyklu Plan Agaty


Wbrew temu co można byłoby sądzić Zatrzymać czas jak na polską książkę jest niezła. I to nawet bardziej niż niezła. Wciągnęła mnie od pierwszej strony i czytałam ją z prawdziwą przyjemnością. Bawiła mnie i miło przy niej spędziłam czas.

Główna bohaterka mimo tego, że jest nieco infantylna wzbudziła moją sympatię.

W zabawny sposób autorka opisała plusy i minusy macierzyństwa. Ogólnie ten temat mnie drażni i nie lubię o nim czytać, i omijam wielkie fragmenty danych książek. A tu wszystko toczyło się naturalnie i wynikało samo z siebie. 


---------------------------


Agata rodzi synka i ma plan na życie: wyjść za mąż za Emila i schudnąć. Nie jest jednak pewna swoich emocji i kiedy wreszcie postanowi być bardziej zdecydowana w swoich wyborach, pojawią się kłopoty…

Życie mocno da się we znaki również Poli, młodszej z sióstr Żółtaszek, która zaczyna myśleć o dziecku. Jako osoba z niepełnosprawnością zdaje sobie sprawę z zagrożenia, nie spodziewa się jednak, że relacje ze Sławkiem mocno się skomplikują, kiedy mężczyzna zabierze ją do ośrodka adopcyjnego.

Akcja książki obfituje w zabawne, ale i wzruszające momenty. Są aresztowania, seanse uzdrawiające, pogoń za wychowanką domu dziecka, rozstania i powroty… Agata i Pola próbują żyć po swojemu, chcą być szczęśliwe i spełnione, ale oczywiście nigdy nic nie dzieje według planu. Najlepiej więc byłoby zatrzymać czas, kiedy wreszcie zaczęło się układać…


Edipresse Książki

Wydawnictwo Edipresse

 

Anna Todd - The Darkest Moon




Anna Todd - The Darkest Moon


Premiera 13.01.2021


Anna Todd stworzyła popularną i lubianą serię After. Ja osobiście jestem wielką fanką zarówno książek, filmów jak i ścieżek dźwiękowych. 

The Darkest Moon to najnowsza pozycja autorki. Drugi tom cyklu #STARS

Pierwszy mam i jakoś średnio mi podpasował, więc pewnie dlatego Wam o nim nie pisałam.

Za to druga część to już całkiem inna bajka. 


Nie jest to książka ambitna ani bardzo zajmująca. Po prostu idealna lektura gdy jesteśmy zmęczone, zestresowane i potrzebujemy czegoś aby się oderwać i przenieść do innego świata. 


-----------------------


Jak odzyskać blask najjaśniejszych gwiazd?

Karina tęskni za Kaelem bardziej, niż jest skłonna przyznać. Przystojny żołnierz jeszcze niedawno spał w jej łóżku, pościel wciąż nosi zapach jego skóry. Dziewczyna nie może mu wybaczyć, że pomógł jej jedynemu bratu wstąpić do armii. Przecież w dzieciństwie obiecali sobie z Austinem, że nigdy tego nie zrobią, że nie powtórzą błędów ojca.

Zdaje się jednak, że jej relacją z Kaelem kieruje jakaś tajemnicza siła. Mężczyzna wciąż jest w pobliżu, pojawia się w niespodziewanych momentach i pomaga wszystkim dokoła – także Karinie. Kiedy jej świat chwieje się w posadach, on powstrzymuje go przed upadkiem. Skoro więc dziewczyna nie może pozbyć się Kaela ze swojego życia, postanawia się z nim zaprzyjaźnić. Tym razem to ona wyznaczy zasady i będzie pilnować dystansu, żeby mężczyzna nie mógł jej ponownie zranić.

Czy jednak Kael i Karina zdołają pozostać „tylko przyjaciółmi”?

Co zrobić, kiedy lęk przed cierpieniem staje na drodze do szczęścia?

Jak znaleźć w sobie siłę, by na nowo zaufać?


Wydawnictwo Znak

Znak Literanova 

Liane Moriarty - Sekret mojego męża



Liane Moriarty - Sekret mojego męża


Premiera 10.02.2021


Jak dobrze znasz swoich najbliższych? Jakie sekrety przed tobą skrywają?

„Dla mojej żony, Cecilii Fitzpatrick. Otworzyć wyłącznie w przypadku mojej śmierci”.

Ten dziwny list od męża Cecilia znalazła przypadkiem. Leżał gdzieś na strychu wetknięty w stertę dokumentów. Otwierać, nie otwierać? Po co John-Paul go napisał? Co w nim było? Cecilia, oddana żona i matka, zawsze starała się postępować słusznie. Czy ma prawo grzebać w przeszłości męża, skoro on żyje i ma się dobrze?

Ale tajemnic nie można skrywać w nieskończoność, a prawda – nawet ta najtrudniejsza – sama domaga się ujawnienia. Niewyjaśniona historia sprzed lat wstrząśnie życiem nie tylko Cecilii, lecz także dwóch innych kobiet i na zawsze zwiąże ze sobą ich losy.

Przeszłość nigdy nie umiera.

Kłamstwa, przemilczenia i sekrety potrafią zniszczyć nawet z pozoru idealne życie.

Jednak czy powinniśmy je za wszelką cenę odkrywać?

Uważaj na tę powieść. Zada ci niełatwe pytania. Jak dobrze znasz swoich najbliższych? Czy wiesz o nich wszystko? I czy wiesz wszystko o sobie samej?

Liane Moriarty po raz kolejny pokazuje, że jest mistrzynią prozy psychologicznej i prawdziwą znawczynią ludzkich słabości.


Wydawnictwo Znak

Znak Literanova  

domowe chlebki pita




Domowe chlebki pita



Do miski przesiewamy 500 g mąki, wsypujemy 7 g suchych drożdży, 1 łyżkę cukru, 2 łyżeczki soli i 2 łyżki dobrej oliwy z oliwek. Stopniowo zaczynając wyrabiać ciasto dolewamy ok 360 ml mocno ciepłej przegotowanej wody.

Porządnie wyrabiamy ciasto. Ma być bardzo elastyczne i samo odchodzić od dłoni. Można to zrobić ręką, a można robotem. 


Ciasto wkładamy do plastikowej miski oprószonej mąką. I całość owijamy folią spożywczą. Bardzo szczelnie. 

Odstawiamy w ciepłe miejsce na 1 godzinę lub półtorej. 


Nagrzewamy piekarnik do maksymalnej temperatury 250 st C.


Po tym czasie odwijamy folię, odgazowujemy ciasto, ponownie wyrabiamy i dzielimy je na 8 części. Każdą z części formujemy w kształt bułeczki zawijając brzegi pod spód. 


Następnie rozwałkowujemy bułeczki na placki. Dość cienko, ale bez przesady. Lekko grubsze też są smaczne, a nie rozrywają się podczas faszerowania. 


Odwracamy blachę z piekarnika do góry nogami i pieczemy każdy chlebek ok 3-4 minut. U mojej mamy piekarnik jest słabszy i każdy chlebek potrzebował około 5 minut. W moim 3 minuty i są gotowe. 


Tu trzeba uważać aby się nie poparzyć i trzeba pilnować. Papier do pieczenia trzeba zmieniać średnio co 3 chlebki. Inaczej spali się na węgiel i w domu będzie cokolwiek nieprzyjemnie pachnieć. 


Korzystałam z różnych przepisów na chlebki i tylko ten mnie w pełni satysfakcjonuje.


To jest przepis na wykorzystanie tylko suchych drożdży. Robiłam eksperyment ze świeżymi i nie wyszło. Ciasto wyrosło za bardzo, chlebki były nieforemne i za grube. Owszem upiekły się, ale kieszonki nie było. Wyszły zwykłe bułki. Smaczne, ale nie o takie nam chodzi. 






Katy Evans - Playboy




 Katy Evans - Playboy


Premiera 20.01.2021


Katy bardzo ale to bardzo lubię. Przeczytałam chyba większość jej książek przetłumaczonych na język polski. A do wielu często i gęsto wracam. Jak do mojego ulubionego Remy`ego z książek Real (t. 1 cyklu Real), Mine (t.2) i Remy (t.3 tejże serii).


Playboy to 5 tom popularnego cyklu Manwhore. Dla mnie to uzupełnienie, bo poprzednie książki mam w swojej kolekcji.


Wszystkie części są ze sobą powiązane ale można je czytać oddzielnie.


Wygląda na to, że Wynn zostanie ostatnią panną w gronie przyjaciółek. Trudno, w takim razie chrzanić miłość, niech żyje przyjemność! A w tym specjalistą jest Cullen, zawodowy hazardzista, nieuznający przegranej pokerzysta i znany playboy. Pod wpływem spontanicznej decyzji, Wynn wyrusza z nim do Las Vegas, by doświadczyć szalonego życia w mieście, gdzie wszystko jest grą, nawet uczucia. Problem w tym, że przeciwnik wciąż podbija stawkę, a zwycięstwo przestaje być nagrodą, której Wynn pragnie najbardziej.


Wydawnictwo Kobiece 


W skład serii Manwhore wchodzą:

T. 1 - Manwhore

T. 2 - Manwhore +1

T. 2,5 - MS. Manwhore

T. 3 - Ladies Man

T. 4 - Womanizer 

T. 5 -  Playboy

Revolution Skincare - Tonik glikolowy 2,5%




Revolution Skincare

2.5% Glycolic Acid Tonic


Ten tonik kupiłam na promocji na Zalando. Słyszałam o nim dużo dobrego i sama chciałam przetestować.

Nie stosuję go cały czas, ale od czasu do czasu gdy moja skóra potrzebuję lepszego złuszczenia. 


Od września miałam okazję dogłębnie go przetestować i teraz dopiero postanowiłam przekazać Wam moje odczucia.


W cenie regularnej 200 ml kosztuje 34 zł. Biorąc pod uwagę działanie i wydajność cena jest bardzo w porządku.


Zapach toniku jest bardzo specyficzny i dość drażniący. Ale idzie się do niego przyzwyczaić. 

Moim zdaniem to tańszy i równie skuteczny zamiennik popularnego Glow Tonic od Pixie.


Cera po użyciu toniku stała się widocznie ujednolicona, bardziej promienna i odświeżona. Bardzo podoba mi się efekt zmatowienia, który się utrzymuje. Pory są zminimalizowane i nie mam z nimi teraz tak dużego problemu jak dotychczas. Czasami ich w ogóle nie widzę. Stan mojej cery po stosowaniu tego kosmetyku się poprawił. 


Gdy widzę że cera zaczyna się przesuszać, robię sobie przerwę i wracam do niego za jakiś czas.

Wygląda to u mnie tak że przez około 2 tygodnie stosuję ten tonik, przez następne dwa jakiś inny kosmetyk (np tonik różany z Pixi), a potem znów wracam do tego. Ten rytm podoba się mojej cerze i nie robi mi ona problemów.


W przyszłości na pewno do niego wrócę. Jest jeszcze wersja z 5% stężeniem kwasu glikolowego. Ale ja się boję tam mocnych stężeń i w warunkach domowych bym nie zaryzykowała ich użycia.


Jeśli macie cerę mieszaną bądź tłustą i borykacie się z różnymi problemami skórnymi spróbujcie tego kosmetyku.

 

Benefit 3d Browtones




Ten kosmetyk do brwi z Benefitu pokazywałam Wam na Stories jako jeden z kosmetycznych ulubieńców 2020 roku.


Dostałam od Was wiele pytań o niego. Więc postanowiłam zrobić pełną recenzję. A przynajmniej spróbować.


Jest to rozświetlajacy żel do brwi 3d Browtones. Mam go w odcieniu 2.


Z tego co pamiętam odkupiłam go od Asi @ashplumplum


Jego cena, jak i innych kosmetyków Benefit w Sephorze jest raczej zaporowa. Ale tak dobrze się u mnie sprawdził, że na jakieś fajnej promocji go sobie odkupię. 


Moje brwi są ogólnie ciemne, gęste i bardzo niesforne. Zostawione bez niczego wyglądają niechlujnie. Gdy próbuję je jakoś okiełznać kredkami lub cieniami do brwi często gęsto wychodzi mi efekt breżniewa. Teraz lubię je tylko wyczesać i utrwalić jakimś przezroczystym żelem. Choć czasami ich kolor dalej jest za ciemny i mnie wkurza.


Kolorowe żele w jaśniejszych od moich brwi odcieniach często są albo szare albo zbyt rude. Ten żel z Benefitu jest idealny.


Szczoteczka jest bardzo precyzyjna. A kolor odpowiednio jasny i chłodny. Sam żel idealnie utrwala moje brwi na wiele godzin. Nie rozmazuje się ani nie spływa. Mogę też nim delikatnie domalować cienką końcówkę brwi, aby łuk był łukiem. 


Opakowanie wygodne i eleganckie. Sam kosmetyk jest bardzo wydajny. Używam go już kilka miesięcy i dalej jest.


Efekt jaki nim uzyskuje jest bardzo naturalny. 


Polubiłam się z nim i już przy nim zostanę.

 

Pease - serum z potrójnym kwasem hialuronowym




Ostatnio u mnie dość kosmetycznie, ale mam tyle ciekawych kosmetyków, które moim zdaniem wymagają kilku słów że chyba inaczej się nie da.


Dziś przychodzę do Was z produktem marki Paese. To mój pierwszy kosmetyk tej marki, ale gdy kupiłam drugie opakowanie to stwierdziłam że już czas na recenzję.


Mowa będzie o serum z potrójnym kwasem hialuronowym.


Pojemność 30 ml to koszt około 39 zł bez promocji. 


Opakowanie solidne, szklane i bardzo eleganckie. 

Pipeta działa bez zarzutu i nabiera akurat tyle serum aby starczyło na jedno pełne użycie. Nic się nie marnuje.


Serum stosuję już około roku. I zdarza mi się je nakładać jako bazę pod makijaż, jak i również przy wieczornej pielęgnacji pod krem. 


Świetnie gra z kremem Cicapair Dr Jarta, który Wam już opisywałam. Stanowią razem duet doskonały. Jeden nawilża, a drugi idealnie wyrównuje koloryt. 


Serum stosowane pod makijaż ładniej utrzymuje podkład, i hamuje nadmierne wyświecanie się buzi. Sebum nie wydziela się w takiej dużej ilości jak to miało miejsce dotychczas. 


Stosowane wieczorem podwójnie nawilża moją cerę. Przyjemnie ją wygładza i optycznie wyrównuje załamania. 

Żelowa konsystencja bardzo ładnie się wchłania i nie zostawia nieprzyjemnego filmu. 


Czy sprawdzi się na cerach suchych? Nie wiem, ale moim zdaniem niekoniecznie. Dla cer normalnych i mieszanych za to jest to świetny kosmetyk. Drugie opakowanie na pewno nie będzie ostatnim.


Polecam !


Goldenbox no 29



Link do boxa ==> https://tiny.pl/7vn8w


Goldenbox to bardziej rozwinięta i luksusowa wersja pudełka BeGlossy.


W UK boxy BeGlossy są naprawdę świetne i zawsze jak oglądam unboxingi to mówię po cichu takie wielkie WoW. U nas to taki trochę śmietnik. Często produkty się powtarzają i są nijakie. Za 59 zł tyłka ani żadnej innej częsci ciała nie urywa.


Za to Goldenboxy to już inna historia. Za 99 zł dostajemy pudełko wypełnione naprawdę porządnymi kosmetykami. Od kilku miesięcy się nastawiałam aby zacząć subskrypcję, ale raz miałam Chillbox i LookIncredible i koszty by się zrobiły cokolwiek za duże.

Dwa powstrzymywały mnie względy domowe, no bo gdzie tyle tych kosmetyków trzymać i jak je zużyć. Ale po rozmowie z mamą ostatecznie zrezygnowałam z Chillboxa (mamie również nie bardzo pasowały tamte kosmetyki i nie chciała ich więcej ode mnie dostawać) i postawiłam od edycji 29 właśnie na Goldenboxa.


I jak wczoraj wysłałam mamie zdjęcia zawartości to od razu zadzwoniła i stwierdziła że to inny poziom i klasa.

Chillbox 96 zł miesięcznie i bywało bardzo różnie. Goldenbox 99 zł miesięcznie i jest naprawdę sztos. I to od kilku miesięcy, bo śledzę zawartość poszczególnych miesięcznych pudełek i od pół roku nie było ani jednego słabego.


W tym pudełku znalazłam:

==> Clinique Superdefense SPF25 Fatigue poj 15 ml (30 ml - 145 zł)

==> Orientana bioolejek do demakijażu twarzy i oczu poj 150 ml 59 zł

==> Pibuya Pianka do mycia ciała poj 200 ml - 29,90 zł

==> Aquayo Aqua Face mask poj 50 ml - 85 zł

==> Germaine De Capuccini serum regenerujące poj 7 ml (50 ml - 355,71)

==> Mediheal I.P.I. Light Max maska w płachcie 27 ml - 11,99


Całe pudełko bardzo mi się podoba i oby tak dalej !

 

Piotr Jedliński - Pamiętniki Ptaszka Staszka




Piotr Jedliński - Pamiętniki Ptaszka Staszka


Ptaszek Staszek to przodowy influencer w social mediach.


Jego teksty są dosadne i zawsze idealnie w punkt.


Lektura książki jest czystą przyjemnością. Rozdziały krótkie ale treściwe zostały perfekcyjnie zaplanowane i ogarnięte.


Żartobliwe, absurdalne puenty stawiają Ptaszka Staszka na podium i podnoszą poziom humoru na całkiem inny level.


Książka wywołuje uśmiech na twarzy i moim zdaniem trzeba ją szeroko rozpowszechniać.


Jeśli nie macie pomysłu na prezent kupcie dziewczynie/chłopakowi/żonie/mężowi/teściowej/szefowi itd itd Ptaszka Staszka


Polecam !



Znak Horyzont


Wydawnictwo Znak  

T.M. Frazier - Perwersja




T.M. Frazier - Perwersja


Premiera 27.01.2021


Pierwsza część mrocznej i zniewalającej trylogii T.M. Frazier. W tej historii księżniczka nie zakochuje się w księciu, ale w oprawcy.


Miłość powinna być jak romantyczna bajka. Nasza jest jak śmiertelna klątwa. Jestem zabójcą Bractwa Bedlam, ona złodziejką pracującą dla mojego największego wroga. Wykorzystuję ją, ona mną manipuluje. Serce i rozum podpowiadają mi, żeby uciekać od niej jak najdalej. Ale pragnę jej tak bardzo, że nic innego się nie liczy.Tristan i Emma Jean nie mieli zbyt wiele czasu, by się poznać podczas pierwszego spotkania, ale już nigdy nie byli w stanie o sobie zapomnieć. Kiedy spotykają się po raz drugi, stoją już po przeciwnych stronach barykady. Jednak w miłości, tak jak w wojnie gangów, żadne zasady nie obowiązują.


Wydawnictwo Kobiecie


Niegrzeczne Książki  

Pibu-ya pianka do mycia ciała



 Pibu-ya pianka do mycia ciała


Pojemność: 200ml


Cena 29,99


Kremowa pianka do mycia ciała o zapachu puszystego jak chmurka ciastka z nadzieniem owocowym sprawi, że odkryjesz na nowo radość z codziennych czynności. Pianka nie dość że doskonale myje, to jeszcze regeneruje, odżywia i nawilża Twoją skórę, dzięki zawartości oliwy z oliwek i aloesu ❤️

Jednak to nie koniec korzyści! Świetnie sprawdza się także do golenia!


BeGlossy

Pibu-ya