BeGlossy - Pumpkin spice latte listopad 2021



BeGlossy promując pudełko listopadowe Pumpkin spice latte w mailu obiecuje, że zawartość powali mnie na kolana.

Nie powaliła.

Otwierałam to pudełko na wczorajszym livie na Instagramie, razem z pudełkiem Pure Beauty (kto nie widział, to live jest zapisany i można go obejrzeć TUTAJ )


Zalety tego boxa to na pewno cudowna grafika, i na pewno to że końcu ktoś pomyślał o kawoszach.


Czy sama zawartość do mnie trafiła?

No niekoniecznie. Trafiły się kosmetyki dwóch marek, których nie lubię, nie wspieram i nie szanuję.



Ale do rzeczy.  Pokażę i opiszę Wam zawartość, a Wy sobie sami oceńcie czy jest to edycja dla Was czy nie.


                                                            Rituals - maska do rąk

To już drugi produkt tej marki, który pojawia się w boxach BeGlossy

Dostaliśmy pojemność 50 ml, a pełnowymiarowy kosmetyk ma 70 ml i kosztuje 45 zł.


Pojemność 50 ml to wartość około 32,14 zł. 



                                                    Tołpa - krem nawilżona skóra

Pełnowymiarowy kosmetyk 40 ml za 31,99


Marki nie lubię, nie służy mi i sama nie kupuję

Kosmetyki tej marki puszczam dalej w świat, lub oddaję mamie albo sąsiadce


                                                        Hello Body - krem pod oczy

Produkt pełnowymiarowy o pojemności 15 ml za 119,99 zł


Tej marki nie szanuję, nie lubię, nie kupuję

Nachalna ostra reklama, złe składy, zawyżone ceny, ogromne marże.

Nie kupiłabym nic nawet za połowę deklarowanych kwot. Jest to czysta głupota, gdyż większość pseudoinfluencerek oferuje na te rzeczy rabaty sięgające 60% lub zdarza się, że i więcej.

Odmówiłam współpracy z tą marką i nie żałuję 


                                                        Regenerum - peeling do ust

Produkt pełnowymiarowy 5 g za 18,00

Bardzo się z niego cieszę. Markę znam i mnie mocno ciekawiła. 


                                        Bielenda - skin shot Peeling drobnoziarnisty

Kosmetyk pełnowymiarowy 8 g za 10,59


I jeszcze kosmetyk dla klientów VIP



Claresa - żel do laminacji brwi

Produkt pełnowymiarowy 8g za 12,99


W półrocznej subskrypcji cena pojedynczego boxa to 57 zł.

W tym miesiącu otrzymaliśmy wartość boxa z kosmetykiem dla VIP w granicy 225,70 zł.

A bez tego dodatkowego kosmetyku 212,71

Stanowi to 3,5 krotność ceny którą zapłaciłam.


Ale bądźmy szczerzy, kosmetyk Bielendy i HelloBody bardzo mocno naciąga wartość boxa. 

Tak jak wczoraj wspominałam na Livie te ampułki z Bielendy kupuję na promocjach w cenach do 5 zł, one nie są warte więcej. 

Nawet w tym momencie pogrzebałam w necie i są akurat na promocji na ezebrze za 1,50 zł

 Zobacz tutaj

A co do kosmetyków HelloBody, skoro często i gęsto można je kupić korzystając z ogromnych rabatów nie wierzę że ktoś je kupuje w regularnych cenach. Musiałby żyć pod kamieniem, a jest to marka stricte internetowa i instagramowa. 


Tak więc, bez kosmetyku dodatkowego to przy boxie PureBeauty, który otwierałam razem z tym i który kosztuje niewiele więcej a był wypełniony po brzegi przemyślanymi i różnorodnymi kosmetykami ten wypada bardzo słabo i ubogo. 

Nie piszę tego złośliwie, ale taka jest prawda.

Jestem normalną klientkę, kupuję oba boxy za swoje pieniądze i widzę że różnica jest ogromna.

Lubię BeGlossy i od ponad roku kupuję pudełka bez przerwy, w tym miesiącu moim zdaniem się nie popisali. 


Na dniach pojawi się post z podsumowaniem zawartości boxa PureBeauty



 

Pure Beauty - Honey Skin


         Boxy subskrypcyjne Pure Beauty z miesiąca na miesiąc zyskują coraz szersze grono stałych zadowolonych klientek.

Ja od samego początku bacznie się przyglądałam jak się rozwijają i jak prowadzą swój biznes.

Przyszedł czas gdy i ja zdecydowałam się na zakup pudełek.

Na początek wybrałam pakiet na 3 miesiące płatne przy odbiorze. 

Koszt takiego pakietu to 255 złotych. 

Jedno pudełko kosztuje wówczas 75 zł. 

Gdy kurier Inpostu przywiózł paczkę byłam w szoku jaka ona jest ciężka.

Po otwarciu wieczka kosmetyki wręcz się wysypywały z pudełka. 

Zawartość nie jest w 100% dla mnie, ale podzielę się z moją mamą i przyjaciółkami.

I suma summarum jestem bardzo zadowolona z edycji Honey Skin. 


Jeśli ktoś jest zainteresowany to trzeba bardzo mocno polować bo zarówno pojedyncze boxy, jak i pakiety wyprzedają się na pniu. Co wcale nie dziwi.


Co znalazłam w boxie? Już Wam pokazuję:


Neess - baza do lakierów hydrydowych Peel&Off 

cena 25,99 / 8 ml

produkt pełnowymiarowy


                                                            Neess - oliwka do skórek

cena 4,99 / 8 ml

produkt pełnowymiarowy

jeden z 3 wariantów zapachowych


Nuxe - odżywczy peeling do ciała z miodem i kryształkami cukru
cena 96,00 /175 ml

Otrzymaliśmy pojemność 30 ml, która w przeliczeniu jest warta 16,75 zł

wymienny z ultrabogatym żelem do mycia twarzy i ciała w cenie 81,00 / 400ml


 Vianek - odżywcza maseczka-peeling do twarzy
cena 25,00 / 75 ml
produkt pełnowymiarowy


Vianek - normalizująca lekka odżywka do włosów
cena 25,00 / 300 ml
produkt pełnowymiarowy

Tołpa - krem pod oczy
Cena 44,99 zł / 10 ml
produkt pełnowymiarowy


Swederm - maść do skóry suchej
cena 38,50 / 100 ml
produkt pełnowymiarowy 


Ala natural beauty - peeling do twarzy
cena 89,00 / 50 ml
produkt pełnowymiarowy


Lirene - podkład matujący
cena 27,99 / 30 ml
produkt pełnowymiarowy


Ingeni - aktywna maska do twarzy
cena 105,00 / 50 ml
produkt pełnowymiarowy

w pudelku wymienna z Kremem dzień/noc w cenie 95,00 / 50 ml


Dr Irena Eris - matująca pomadka w odcieniu 610 

cena 65,00 / 4,3 g

produkt pełnowymiarowy


                                        Uriage - odżywczy krem oczyszczający

cena 74,99 / 400 ml

otrzymaliśmy 2 tubki o pojemności 8 ml każda, gdzie ich wartość to około 3 złote



Biokap - szampon odbudowujący

cena 19,99 / 100 ml

otrzymaliśmy wersję travel size o pojemności 100 ml


OnlyBio - serum do twarzy zwężające pory

cena 34,99 / 30 ml

produkt pełnowymiarowy


Oprócz kosmetyków w boxie znalazły się również;


                                                        Miód z polskich pasiek

cena 4,99 / 40 g

jeden z pięciu rodzajów


                                                        Sticki miodowe od Miody Polskie

cena 0,69 / 6 g

otrzymałam 3 sztuki


                                    Zielko - owocowy naturalny płyn do płukania tkanin

cena 22,00 / 1000 ml

produkt pełnowymiarowy

W tym miesiącu to wszystko


                                                                    Podsumowując:

Zapłaciłam 85 zł za box

Otrzymałam 20 produktów wartych razem 555,25 zł

Stanowi to 6,5 krotność ceny boxa


Warto?

Moim zdaniem bardzo. 



XX Revolution paletka Flexx Needy




Z tego co szukałam paletki XX Revolution z serii Flexx  w Polsce dostępne nie były.



Znalazłam je na stronie Revolution po 9 euro i na stronie Bootsa w promocji po jakieś 7 funtów. 


Kolekcja liczy 8 wariantów kolorystycznych. 





Ja swoje kupiłam na vinted od jednej dziewczyny. Sprzedawała 6 paletek, ja kupiłam 5 rezygnując z wersji zielonej. Nie lubię tego koloru na ubraniach, nie lubię w kosmetykach. A już szczególnie takiej trawiastej zieleni. Sama okładka mnie odstraszyła (choć środek nie jest taki najgorszy).



Pracowałam już z kilkoma z tych palet i moim zdaniem są warte swojej ceny. Cienie są bardzo kremowe, mocno napigmentowane, dobrze przyklejają się do powieki i ładnie łączą ze sobą. Praktycznie nie ma osypu a błyski są szlachetne. Zarówno błyskami jak i matami można wykonać trwałą kreskę. Maty blendują się do chmurki.


Dziś pokażę Wam kolory z paletki Needy, a w najbliższym czasie pozostałe palety. 

 











Fenty Beauty - Stunna Lip Paint płynna pomadka do ust - recenzja




Urodzinowy prezent dla siebie od siebie pokazywałam Wam początkiem września.

Będąc w rzeszowskim salonie Sephory bardzo spodobała mi się pomadka Lip Paint Fenty w kolorze Unbutton. Jak wiecie mam ogromną słabość do kosmetyków Fenty i ciągle uzupełniam swoją kolekcję. 



Po 6 tygodniach w miarę regularnego użytkowania przychodzę do Was z recenzją. 

Opakowanie jest prześliczne, bardzo mnie urzeka. Aplikator jest ciekawy, choć mało precyzyjny. Zawsze nakładając pomadkę pomagam sobie pędzelkiem z Nyxa. 




Kolor na ustach wygląda ciekawie, choć nie jest to odcień dla każdego. 

Pomadka jak już zaschnie (a trochę to trwa) to pięknie się utrzymuje i nie ściera. Nawet tłuste jedzenie nie zawsze daje jej radę. 

Pigment jest bardzo mocny, choć sama konsystencja kosmetyku nie jest zbyt komfortowa na ustach. Ale mało która matowa pomadka taka jest. 

Za 4 ml w cenie regularnej trzeba zapłacić około 110 zł. 

Moim zdaniem gama kolorystyczna tych pomadek mogłaby być sensowniej rozplanowana. Oprócz tego koloru, dla swojej bladej karnacji nie znalazłam nic innego. A szkoda, bo chętnie bym coś jeszcze dokupiła. Inne odcienie na żywo nie są zbyt upiększające.  





Glamshop - Mixer do podkładów Przyciemniacz




Przyciemniacz do podkładu z GlamShopu kupiłam za 32 zł (cena regularna 35 zł) i do tej pory nie mogę sobie wyrobić o nim jednoznacznego zdania.


Jak przy większości kosmetyków tej marki, jest to produkt specjalnej troski. Nie można go używać jak się lubi i jak się jest przyzwyczajonym. To już pierwszy duży minus. Drugim jest to, że on gra wspaniale i bardzo dobrze tylko z jednym moim podkładem, a mianowicie z Pro Filtr od Fenty Beauty. Podejrzewam, że on może też dobrze wyglądać z ich flagowym podkładem Klasyk, jednak miałam dwie próbki różnych odcieni tego fluidu i primo oba odcienie potwornie mi ciemniały na buzi, secundo na drugi dzień po aplikacji wyskoczyły mi podskórne bolące grudki na większej części buzi. A to mi się praktycznie nigdy nie zdarza z podkładami. Nie mam tendencji do zapychania się nimi. 



Mam już w swojej kosmetyczne przyciemniacz z Kobo i jest on genialny w swojej prostocie. Kilka kropel dodane do podkładu zmienia kolor, ale nie formułę. I wspaniale współgra z wszystkimi moimi podkładami. Rozjaśniacz z Kobo działa tak samo dobrze. 


Skusiłam się na ten z Glamshopu ze względu na pompkę. I raczej jestem na nie. Drogi i mało wydajny przy dłuższym stosowaniu. 


Z wszystkimi pozostałymi moimi podkładami robi masakrę na buzi. Rozwarstwia się, wyświeca, ściera, waży. Już na wstępie gdy go mieszam z danym rodzajem podkładu on się z nim wcale nie chce połączyć. Jest dość ciężki w swojej konsystencji i tylko z Fenty na ważną okazję od święta daje radę. 


Czy polecam? Nie.


W tej cenie kupicie przyciemniacz z Kobo albo Hean, które są dostępne stacjonarnie w Drogerii Natura oraz Hebe. I które są o wiele lepsze i uniwersalne.  




Paese - mydełko do brwi Browstory



Mydełka do brwi traktowałam po macoszemu i z przymrużeniem oka. Nigdy nie wierzyłam że ta formuła i obietnice producenta stanowią idealne dictum na moje niesforne brwi. 



Markę Paese jak wiecie bardzo lubię, i gdy zdarzył się ten jeden dzień w roku, w którym odwiedzam Drogerię Natura i w oko wpadło mi właśnie mydełko tej marki w promocyjnej cenie 19,99 to kupiłam. 


Mydełko ma nazwę Browstory i dla mnie jest bardziej bardzo plastycznym woskiem.


Nakładam go zarówno na sucho prosto z opakowania, jak i zdarza mi się wcześniej je spryskać jakąś mgiełką i aplikować na mokro. W obu przypadkach efekt jest powalający.


Moje brwi nigdy nie były tak trwale ułożone na mur beton. I nigdy nie wyglądały tak dobrze przy stylizacji tylko jednym kosmetykiem.


Produkt jest ultra wydajny i gdy się przesadzi z ilością to spokojnie można wyczesać nadmiar.


Zostałam mega pozytywnie zaskoczona i już nie wyobrażam sobie makijażu bez użycia tego mydełka. 


Aplikacja jest szybka i bezproblemowa.

Kosmetyk łatwo dostępny, budżetowy, wydajny, z ładnym opakowaniem i co najważniejsze naszej polskiej marki. Czegóż chcieć więcej?