Kringle Candle: Dewdrops & Fresh Air




W ostatnim poście z recenzją zapachów Kringle Candle, pisałam o pozostawionej 4 wosków. Postanowiłam jednak z nich zrobić dwa osobne posty. Ze względu na to, że dwie przestawione w tym wpisie propozycje,  primo są podobne, secundo obie są takie sobie, i że tak brzydko powiem, tyłka nie urywają. 

Dziś opiszę Wam:

Oba zapachy pochodzą ze sklepu Homedelight

 Dewdrops:
Na sucho pachnie mi miętowo-kwiatowym płynem do płukania. Trochę kwaśny. 
Po rozlaniu w kominku jest dużo pozytywniej. Zapach ma dość dużo wodno-trawiastych nut. Jest raczej ciepły, ale mało rześki. Moc jest dobra, ale nie powalająca. Zapach idealny dla tych gości, którzy nie lubią świeczek zapachowych, do osiągnięcia kompromisu. Ja nie wyobrażam sobie nie palić wosków czy świec, nawet jak mam takich gości. Taka propozycja jest idealna, bo nie dominuje, a ktoś nie może powiedzieć, że się dusi, a ja mam satysfakcję, bo coś jednak w tym kominku jest. 
Producent obiecuje rosę na wiosennej trawce. Dla mnie to jest skoszona trawa mocno zlana deszczem. 

Fresh air:
Nuty zawarte w tym wosku to totalne nieporozumienie. Jak można połączyć okropny jaśmin z przecudownym piżmem i drzewem sandałowym i na dodatek całość podbić ozonem?
Pół kosteczki tego wosku daje wrażenie letniej burzy z wyładowaniami mocno okraszonej zapachem przekwitłego jaśminu. 
Jeju, jaka to mogłaby być piękna propozycja bez tego kwiecia. 
Tak dla mnie, mimo lubianych przeze mnie nut, jest nijako i raczej okropnie. 

Oba zapachy otrzymują ode mnie 5 pkt/ 10.