Projekt denko - listopad 2021


                                                             No to lecimy z tematem.

Jest tego trochę dużo i wolałabym mieć już to z głowy.

Gdybym się uparła to jeszcze kilka kosmetyków by tu trafiło, ale nie lubię używać mocno na siłę, więc będą w grudniowym



Żel z Ziaji oliwkowy kupiony w aptece w polecenia Pani Farmakolog. Kosztował jakieś 7 czy 8 zł i mimo że nie jest to bubel, to jakoś mnie też nie uwiódł. Zapach nijaki. Nie wysuszał, ale i tak nie czułam się po nim dobrze umyta i miałam czasami potrzebę użycia czegoś jeszcze myjącego. 

Więcej nie kupię.


    Kultowy zapach Yankee na Wielkanoc, który kupiłam jeszcze przed ślubem w Swiecoholik.pl za jakieś 140 zł. I jak widać długo mi zeszło zanim go w pełni wypaliłam. 

Zapach bardzo mdły. Nijaki, prosty. Nic w nim nie było oprócz słodkiej, duszącej wanilii.

Ja zapach i nuty wanilii lubię, tutaj powodował ból głowy.


                                                                Krem z Goldenboxa. 

Do twarzy mi się nie sprawdził, mazał się i nie chciał się wchłaniać.

Za to okazało się że to pierwszy krem który tak pięknie pielęgnuje mi okolice szyi i dekoltu. 

Zużyłam z przyjemnością. I jeszcze po tym poście rozetnę opakowanie i dobiorę się do resztek.

Rozważam ponowny zakup. 


                                                                Recenzja była TUTAJ

Mam kolejne opakowanie w zapasach


Szampon kupiony w Action przez pomyłkę. Koleżanka polecała mi odżywkę lub maskę z tej serii. Nie popatrzyłam dokładnie, i na szybko do koszyka wpakowałam szampon.

Kosztował poniżej 10 zł za 400 ml i zrobił mi ogromną krzywdę.

Dawno żaden kosmetyk do włosów aż tak mi nie zaszkodził.

Skóra głowy potwornie mnie po nim swędziała. Włosy były matowe, poplątane i przetłuszczały się w kilka godzin po myciu.

Próbowałam go rozcieńczać wodą i dolewać innego szamponu. 

Na próżno.

Ogromny bubel. 

Nie zdarza mi się to, ale tutaj wylałam około pół opakowania.


Maseczka z miodem marki Leaders.

Średnio tę markę lubię. Maseczki są małe i średniej jakości.

Oczywiście znów przez moje niedopatrzenie zrobiłam sobie kuku.

Wzięłam i nałożyłam maseczkę bez popatrzenia na etykietę. A plaster miodu na opakowaniu jest jak byk.

Po minucie twarz mnie paliła żywym ogniem i reakcja alergiczna utrzymała się przez kilka dni, zanim ją ukoiłam.


             Moje ulubione mydła w płynie. Rozlewam je do dozowników w kuchni i łazience.

Dobrze domywają, są wydajne i tanie.

Nie wysuszają dłoni.

Najczęściej kupuję na allegro.



                                    Odżywki Loreala kupuję i używam od wielu lat.

Tę z olejkami lubię chyba najbardziej.

Włosy są po niej miękkie, dociążone, leciutkie i bardzo gładkie. 

Kosmetyk budżetowy. Na promocji około 6-7 złotych


                                                                    Recenzja TUTAJ

Lubię bardzo 


                                                                    Recenzja TUTAJ

To moje trzecie zużyte opakowanie, kolejne dwa mam w zapasach

Bardzo się polubiłam z tym hydrolatem mimo że nie jest najtańszy 


Hydrolat różany z marki MakeMeBio ma takie samo działanie i jest tani 

Ale tutaj mamy piękny, naturalny zapach róży, a ten w MakeMeBio ma dla mnie zapach zepsutych róż. 



                                            Lubiany i polecany przez wielu.

Kupiłam na przetestowanie w Hebe taką mała pojemność i chwała Bogu.

Kosztował chyba jakieś 7 zł.

Totalnie się u mnie nie sprawdził.

Makijaż może i domywał z twarzy, ale to jak szczypał w oczy to już dramat. 

I po 95% użyć zauważyłam u siebie zaczerwienienie, które lubiło się przez kilka godzin utrzymać. 


Zapach okropny, ale ja nie lubię zapachu ogórka w kosmetykach więc nigdy nic dobrego na ten temat nie powiem.

Ale działanie bardzo ok.

Mgiełka przyjemna, szybko się wchłaniała. Przynosiła ukojenie i leciutko nawilżała.


                                    Fixer z Avonu. Moje czwarte opakowanie zużyte.

Nie mogę go ostatnio trafić w katalogu ale na pewno jeszcze kupię.

Tani budżetowy kosmetyk, a przy tym bardzo skuteczny.

Mgiełka nie ma zbyt dużych kropel i nie rujnuje makijażu.

Dobrze utrwala, ściąga pudrowość, a przy tym nie wysusza


                                                                Recenzja TUTAJ

Jak na tusz to dość szybko się skończył i wysechł, ale z przyjemnością wrócę do niego w przyszłości

Bardzo nietypowa i precyzyjna szczoteczka. Zostawiam ją sobie



Krem do stóp z BeGlossy. 

Nie sprawdził się ani jako nawilżacz do stóp ani jako do dłoni.

Nieprzyjemny zapach i bardzo nijakie działanie.

Opakowanie szybko popękało i kilka razy się skaleczyłam 



                                                                    Recenzja TUTAJ

Moje drugie opakowanie zużyte. Trzecie w jaśniejszym odcieniu już jest w zapasach, i jak tylko skończę ze dwa używane właśnie korektory to wrócę do tego



                                Kolejna świetna maseczka z Bielendy

Koszt około 3 zł w Hebe. Jedna saszetka starczyła mi na jedno użycie

Mam kolejne w zapasach


Bronzery z limitowanych kolekcji Bell dla Biedronki są bardzo godne uwagi. 

Tanie i normalne kolory. 

Przyjemne zapachy i bardzo wydajne formuły.

Ten cynamonowy używałam namiętnie, aż się doszczętnie pokruszył.


                                                    Kolejna perełka od Bielendy.

Próbki kremiku dołączone do jakiegoś zamówienia z drogerii internetowej. 

Idealny krem pielęgnujący pod makijaż. 


Jak dotąd moja jedyna styczność z marką Lumene.

Zdążył się zepsuć zanim go zużyłam. A nie lubiłam używać bo kolor był taki sobie, dzielił się na ustach, ciężko nakładał i bardzo lepił.


Te maseczki zawsze dorzucam przy zamówieniach na allegro. Są tanie i bardzo fajne.

Ta ładnie wygładziła i rozświetliła buzię. 



W tym miesiącu to tyle.

Zapraszam za miesiąc.