Projekt denko - styczeń 2022

 


Dziś ostatni dzień miesiąca, więc pora na projekt denko.


Bez zbędnego wstępu przechodzę do rzeczy. 


Skarpetki złuszczające z Bielendy z któregoś boxa. Już je miałam i są bardzo fajne. Lubię do nich wracać. Faktycznie działają, a nie podrażniają.

Płyn który wlewamy bardzo intensywnie pachnie, niekoniecznie przyjemnie. Ale jak nałożymy swoje skarpetki to już przestaje być czuć. 

Lubię je. 



Kolejny zużyty żel Balea. Nie wysusza, nie podrażnia. Dobrze myje. Bardzo ładnie ta wersja pachniała. Kobieco, kwiatowo. 



Największy bubel tego denka. A i pewnie całego zeszłego roku. 

Od lat wiernie używałam Lactacydu. 

Ten był w boxie BeGlossy. Już miałam żele do higieny intymnej z AA i były ok. 

Tego używałam tydzień, i o 2 w nocy jechałam do Tarnowa do apteki całodobowej po Lactacyd. 

Potwornie mnie wysuszył i podrażnił. Miałam Saharę. Ogromny ból i dyskomfort. 

Na jednej z grup doszliśmy że składnik, który mógł to spowodować to Triethyl Citrate, czyli ester kwasu cytrynowego. A ja jestem na to uczulona. 

Próbowałam go używać do mycia rąk/twarzy/ ciała i wszędzie był odrzut. Dałam mamie i oddała mi go. 

Bez żalu wylałam. 

Nie polecam !



Recenzja TUTAJ

Moje zużyte drugie opakowanie. I pewnie do niego wrócę, ale już w mocniejszym stężeniu 



Olejek z boxa BeGlossy lub Goldenbox, już nie pamiętam.

Bardzo ładnie rozpuszczał i zmywał makijaż, jednak sam w sobie był bardzo tłusty i nie emulgował. Trzeba go było dodatkowo długo zmywać z twarzy mocnym żelem. Bez tego oblepiał i zapychał. A po takim zabiegu twarz była mocno zaczerwieniona i mnie nieraz bolała. 

Przepięknie pachniał czystą pomarańczą. Jak świeżo wyciśnięty sok.

Przez problemy z zmywaniem raczej do niego nie wrócę. 



Recenzja TUTAJ

Dezodorant z polecenia. 

Bardzo wydajny, to opakowanie starczyło mi na kilka miesięcy.

Mam kolejne w zapasie, i już używam następnego. 



    Nie pamiętam kiedy moja mama kupiła mi go pierwszy raz. Byłam chyba w gimnazjum.

Od lat używam, i jestem mu wierna. Czasami kupię coś innego, ale i tak wracam do niego z podkulonym ogonem. 

Na promocji robimy z mamą zapas po 5-10 sztuk. 



Te maseczki polecam od lat. Te ze śluzem ślimaka są moimi ulubionymi. 

Można je czasami dorwać na allegro lub w drogeriach internetowych. Koszt ok 4-7 zł za sztukę. 

Bardzo ładnie koi podrażnienia, ujednolica koloryt i wygładza buźkę. 



Żel z Kauflandu z promocji za jakieś 7 zł. 

Bardzo kremowy, bardzo wydajny. Skóra była miękka i gładka. 

Nie wysuszył i pięknie pachniał. 



Spray do stóp chłodzący Balea z niemieckiego DM.

Świetny atomizer, bardzo dokładny. Zostawię go sobie. 

Po całym dniu gdy nogi i stopy były obolałe, już w łóżku sobie je psikałam tym kosmetykiem i czułam natychmiastową ulgę i ukojenie. 

Świetny kosmetyk. Będę na niego polować w przyszłości. 



Maseczka peeling z Action za jakieś 2-3 zł.

W jednym opakowaniu mamy dwie saszetki, które starczają na 2 użycia. 

Mam duży zapas i chętnie do nich wracam.

Przyjemny zapach i świetne działanie. 



Kosmetyk, który wygrzebałam z zapasów z dna szafy.

Jeszcze go miałam z boxa Chillbox. 

Box już ogłosił upadłość, a ten kosmetyk był chyba ostatni z moich zapasów z tych pudełek. 

Bardzo dobrze domywał makijaż, ładnie się spłukiwał. 

Nie podrażniał i nie zapychał.

Konsystencja płynnego kremu.

Jedyny minus, że gdy zostało 1/3 opakowania kosmetyku pompka praktycznie przestała go pobierać i wydobycie emulsji graniczyło z cudem. 



                Jeden z moich ulubionych zapachów Yankee Candle. Od lat do niego wracam. 

Kokos, piżmo, rozgrzany piasek, i kobieca nuta wanilii. 



Galeniczny krem do rąk z Goldenboxa. 

Woziłam go w samochodzie i używałam według potrzeb. 

Mojej mamie zapach bardzo się podobał, mnie zupełnie nie. 

Jak na krem do rąk był zupełnie przeciętny. Ukojenie było dosłownie na chwilę i ponownie czułam suchość i dyskomfort. 

Ta mała tubeczka kosztuje majątek. 

Około 40 zł za 30 g. 

Nie dałabym 10 zł. 

Teraz mam w aucie krem z Bielendy, za 4 zł z promocji w Hebe i jest 10 razy lepszy. 



Uwielbiam maseczki do twarzy z Mariona. 

Są tanie i bardzo skuteczne.

Kupuję w większej ilości na Allegro. 

Ta doskonale koi, oczyszcza i reguluje sebum. 

Zapach jest mało przyjemny, i wręcz okropny. Ale ja nigdy nie lubiłam zapachu ogórka w kosmetykach. I się pewnie nie zmieni. 



Saszetka pilingu z boxa BeGlossy.

Starczyła mi na 3 razy.

Świetnie złuszcza, pięknie pachnie i zostawia to fajne uczucie nawilżenia. 



Kolejna zużyta próbka kremu Belif.

To moje małe uzależnienie.

Mam kupione na vinted miniaturki tego kremu i czaję się na Sephorze na jakiś fajny rabat aby kupić ten krem w pełnej pojemności.

Jest bardzo lekki, ale to jak się wchłania i jak nawilża to kosmos.