29 maja oglądnęłam sobie na
spokojnie na TVN Player powtórkę ostatniego odcinka „Na językach”
Nie będę ukrywać że uwielbiam Agnieszkę Szulim i oglądam każdy
jej program. A formuła tego bardzo mi odpowiada. Karolina Korwin
Piotrowska przez cały dany sezon przynosiła archiwalne materiały
prasowe. Czułam że będzie z tego książka, i nie myliłam się.
Program się jeszcze nie skończył, a ja już ją zamówiłam na
allegro i od razu zapłaciłam.
Poniższy tekst nie zawiera lokowania
produktu, nie jest sponsorowany, i jak kogoś nie interesuje polski
show-biznes ani nie lubi mojego stylu pisania, lepiej żeby go nie
czytał. To moja osobista refleksja. Nawet nie recenzja.
Urodziłam się w 1989 roku, roku
przełomowym dla polskiej polityki i ustroju. Gdy mnie zmieniano
pieluchy, polski show-biznes z nich również wychodził.
Rozwijaliśmy się oboje i on i ja. Każde sobie. Dziś oboje mamy po
25 lat. Gdy dorosłam na tyle żeby rozumieć coś nie coś, i zacząć
się interesować tym co się dzieje w mediach, internet już był.
Pierwsze co pamiętam to zdjęcia Paris Hilton bez majtek, napitej w
cztery fajerki, wysiadającej w wielkim rozkroku z porszaka. Ciekawe,
ciekawe. Interesowałam się tylko tym do czego miałam wolny,
nieograniczony dostęp. Czyli bardzo długo Ich Troje. I nie ukrywam
że sentyment mi został. Skandale, hałasy, i całą otoczkę z
tamtego okresu uwielbiałam. W domu była niemiecka kablówka, i tym
samym niemieckie stacje muzyczne. A tak się składało że reklamy i
klipy, które tam emitowano, zanim dotarły do Polski, jeśli w ogóle
do tego doszło, miały minimum roczny poślizg. Tak odkryłam Sarah
Connor, Natashę Thomas, Limp Bizkit, Vanilla Ninja, Monrose, No
Angels. Czyli śmietankę popu tamtych lat. Przypomnijmy że to był
początek XXI wieku. To co było w latach 90 wieku XX, dla mnie i
pewnie dla wielu z Was jest czarną dziurą.
Tak zastanawiałam się kto inny mógłby
napisać taką książkę i podźwignąć jej ciężar. Nie przyszedł
mi na myśl nikt inny. Nawet Najsztub, który przeprowadził xyz
nieautoryzowanych wywiadów, i wie o tych gwiazdach więcej niż
ktokolwiek myśli, nie oddałby całego uroku tamtego okresu.
Spotkałam się z wieloma opiniami,
większością negatywnych o Karolinie. Niewyżyta seksualnie,
niespełniona stara panna, są najdelikatniejszymi z epitetów które
chcę powtórzyć.
A może moi drodzy, właśnie jest
wprost przeciwnie. Nie mówię że ja zgadzam się z wszystkim tym co
głosi Karolina. Czasami jest wręcz chamska i obraża tych ludzi
(nie mogę jej darować teksu o Violi Kołakowskiej, mimo że sama za
nią specjalnie nie przepadam - dementi: to nie opinia Karoliny, tylko Tomka Kin, serdecznie przepraszam za nietakt). Ale przecież to mega wykształcona,
inteligentna osoba, z wielkim poczuciem humoru i jeszcze większym
sarkazmem i dystansem, który tak kocham. Swego czasu „Magiel
Towarzyski” uważałam za jedyny słuszny program typu:
krytyka-plotka.
Może każde pokolenie potrzebuje
swojej skandalistki, która nim wstrząśnie i zmusi do myślenia.
Międzywojnie miało Irenę Krzywicką, a nam przypadła w udziale
Karolina Korwin Piotrowska.
Mówi się że się sprzedała. Że
udział w Top Model miał być trampoliną do jej wielkiego
medialnego sukcesu. A na jaki psi swąd jej miałby być potrzebny
taki sukces? Sama przyznaje że to był błąd. Dajmy człowiekowi
prawo do błędu. Kto z nas ich nie nie popełnia ? Powtórzmy za
klasykiem, kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień. Ja nie
mam zamiaru rzucać.
Książkę „Ćwiartka raz” uważam
za świetne i idealne ukoronowanie naszych wspólnych 25-tych
urodzin. W sposób obiektywny, czasami ironiczny przedstawia to jak
kształtował się cały polski show-biznes na przestrzeni tych
wszystkich lat. Nie jest tak, że wcześniej nie było skandali. Były,
ale nie tak powszechne jak dzisiaj. Bo nie było internetu. Polska
miała garstkę swoich ulubieńców, których poczynania śledziła z
zapartym tchem. Dziś gdy gwiazd jest milion nie wystarczy tylko być,
wystarczy to osobom które są kimś, które mają charyzmę i są
osobowościami , które coś sobą reprezentują, którzy mają
talent (czyt. m.in. Agata Kulesza, Robert Więckiewicz, Marcin
Dorociński). Teraz gdy jesteś tylko nicobrytą, żeby twoja gwiazda
nie zbladła, niczym Natalia Siwiec trzeba uprawiać seks ze swoim
mężem na wizji w drugim odcinku swojego własnego, jakże słabego
reality show. Potem kilka popisów tanecznych w popularnym programie.
I w ostatecznym rozrachunku okazuje się że i to nie wystarcza. Od
kilku tygodni nie słychać o Natalii, Chwała Bogu.
Może Karolina ma rację że krytykuje
polskie blogerki. Nie żebym pluła do własnego gniazda. Ale kilka
osób z naszego światka skutecznie lansuje obraz pustej panienki
wyginającej się na ściankach i mającej cennik na wszystko,
wyciągany z kieszeni gdy tylko widmo kasy pojawia się na
horyzoncie. Dlatego ja tak konsekwentnie odmawiam zaproszeń na
wszelkie pokazy mody (czasami z wielkim bólem serca), wydarzenia
medialne, programy telewizyjne itd. Nie chcę być z tym kojarzona.
Jestem blogerką dla własnej przyjemności. A nie dla lansu na
imprezach promujących nowy krem na zmarszczki, których nie mam, a
które on tak idealnie mi wygładzi, byle tylko hajs na koncie mi się
zgodził.
Wszystkim tym, którzy pragnęliby się
czegoś więcej dowiedzieć o tym co i jak się działo przez te 25
lat, serdecznie polecam tę książkę. Nie będę opisywać jej
treści, nie będę zdradzała tych smaczków, niuansików, całego
jej clou. Zepsułabym Wam zabawę.
Teraz moim marzeniem jest żeby
Karolina Korwin Piotrowska osobiście mi mój egzemplarz podpisała.
Kto wie, może doczekam takiej chwili.