674 - Karolina Korwin Piotrowska "Ćwiartka raz"




29 maja oglądnęłam sobie na spokojnie na TVN Player powtórkę ostatniego odcinka „Na językach” Nie będę ukrywać że uwielbiam Agnieszkę Szulim i oglądam każdy jej program. A formuła tego bardzo mi odpowiada. Karolina Korwin Piotrowska przez cały dany sezon przynosiła archiwalne materiały prasowe. Czułam że będzie z tego książka, i nie myliłam się. Program się jeszcze nie skończył, a ja już ją zamówiłam na allegro i od razu zapłaciłam.

Poniższy tekst nie zawiera lokowania produktu, nie jest sponsorowany, i jak kogoś nie interesuje polski show-biznes ani nie lubi mojego stylu pisania, lepiej żeby go nie czytał. To moja osobista refleksja. Nawet nie recenzja.

Urodziłam się w 1989 roku, roku przełomowym dla polskiej polityki i ustroju. Gdy mnie zmieniano pieluchy, polski show-biznes z nich również wychodził. Rozwijaliśmy się oboje i on i ja. Każde sobie. Dziś oboje mamy po 25 lat. Gdy dorosłam na tyle żeby rozumieć coś nie coś, i zacząć się interesować tym co się dzieje w mediach, internet już był. Pierwsze co pamiętam to zdjęcia Paris Hilton bez majtek, napitej w cztery fajerki, wysiadającej w wielkim rozkroku z porszaka. Ciekawe, ciekawe. Interesowałam się tylko tym do czego miałam wolny, nieograniczony dostęp. Czyli bardzo długo Ich Troje. I nie ukrywam że sentyment mi został. Skandale, hałasy, i całą otoczkę z tamtego okresu uwielbiałam. W domu była niemiecka kablówka, i tym samym niemieckie stacje muzyczne. A tak się składało że reklamy i klipy, które tam emitowano, zanim dotarły do Polski, jeśli w ogóle do tego doszło, miały minimum roczny poślizg. Tak odkryłam Sarah Connor, Natashę Thomas, Limp Bizkit, Vanilla Ninja, Monrose, No Angels. Czyli śmietankę popu tamtych lat. Przypomnijmy że to był początek XXI wieku. To co było w latach 90 wieku XX, dla mnie i pewnie dla wielu z Was jest czarną dziurą.

Tak zastanawiałam się kto inny mógłby napisać taką książkę i podźwignąć jej ciężar. Nie przyszedł mi na myśl nikt inny. Nawet Najsztub, który przeprowadził xyz nieautoryzowanych wywiadów, i wie o tych gwiazdach więcej niż ktokolwiek myśli, nie oddałby całego uroku tamtego okresu.

Spotkałam się z wieloma opiniami, większością negatywnych o Karolinie. Niewyżyta seksualnie, niespełniona stara panna, są najdelikatniejszymi z epitetów które chcę powtórzyć.
A może moi drodzy, właśnie jest wprost przeciwnie. Nie mówię że ja zgadzam się z wszystkim tym co głosi Karolina. Czasami jest wręcz chamska i obraża tych ludzi (nie mogę jej darować teksu o Violi Kołakowskiej, mimo że sama za nią specjalnie nie przepadam - dementi: to nie opinia Karoliny, tylko Tomka Kin, serdecznie przepraszam za nietakt). Ale przecież to mega wykształcona, inteligentna osoba, z wielkim poczuciem humoru i jeszcze większym sarkazmem i dystansem, który tak kocham. Swego czasu „Magiel Towarzyski” uważałam za jedyny słuszny program typu: krytyka-plotka.
Może każde pokolenie potrzebuje swojej skandalistki, która nim wstrząśnie i zmusi do myślenia. Międzywojnie miało Irenę Krzywicką, a nam przypadła w udziale Karolina Korwin Piotrowska.
Mówi się że się sprzedała. Że udział w Top Model miał być trampoliną do jej wielkiego medialnego sukcesu. A na jaki psi swąd jej miałby być potrzebny taki sukces? Sama przyznaje że to był błąd. Dajmy człowiekowi prawo do błędu. Kto z nas ich nie nie popełnia ? Powtórzmy za klasykiem, kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień. Ja nie mam zamiaru rzucać.

Książkę „Ćwiartka raz” uważam za świetne i idealne ukoronowanie naszych wspólnych 25-tych urodzin. W sposób obiektywny, czasami ironiczny przedstawia to jak kształtował się cały polski show-biznes na przestrzeni tych wszystkich lat. Nie jest tak, że wcześniej nie było skandali. Były, ale nie tak powszechne jak dzisiaj. Bo nie było internetu. Polska miała garstkę swoich ulubieńców, których poczynania śledziła z zapartym tchem. Dziś gdy gwiazd jest milion nie wystarczy tylko być, wystarczy to osobom które są kimś, które mają charyzmę i są osobowościami , które coś sobą reprezentują, którzy mają talent (czyt. m.in. Agata Kulesza, Robert Więckiewicz, Marcin Dorociński). Teraz gdy jesteś tylko nicobrytą, żeby twoja gwiazda nie zbladła, niczym Natalia Siwiec trzeba uprawiać seks ze swoim mężem na wizji w drugim odcinku swojego własnego, jakże słabego reality show. Potem kilka popisów tanecznych w popularnym programie. I w ostatecznym rozrachunku okazuje się że i to nie wystarcza. Od kilku tygodni nie słychać o Natalii, Chwała Bogu.
Może Karolina ma rację że krytykuje polskie blogerki. Nie żebym pluła do własnego gniazda. Ale kilka osób z naszego światka skutecznie lansuje obraz pustej panienki wyginającej się na ściankach i mającej cennik na wszystko, wyciągany z kieszeni gdy tylko widmo kasy pojawia się na horyzoncie. Dlatego ja tak konsekwentnie odmawiam zaproszeń na wszelkie pokazy mody (czasami z wielkim bólem serca), wydarzenia medialne, programy telewizyjne itd. Nie chcę być z tym kojarzona. Jestem blogerką dla własnej przyjemności. A nie dla lansu na imprezach promujących nowy krem na zmarszczki, których nie mam, a które on tak idealnie mi wygładzi, byle tylko hajs na koncie mi się zgodził.

Wszystkim tym, którzy pragnęliby się czegoś więcej dowiedzieć o tym co i jak się działo przez te 25 lat, serdecznie polecam tę książkę. Nie będę opisywać jej treści, nie będę zdradzała tych smaczków, niuansików, całego jej clou. Zepsułabym Wam zabawę.

Teraz moim marzeniem jest żeby Karolina Korwin Piotrowska osobiście mi mój egzemplarz podpisała. Kto wie, może doczekam takiej chwili.