Jakiś czas temu TUTAJ na blogu opisywałam Wam kilka zapachów Kringle, które kupiłam na zimę w Homedelight. Jednym z nich był Cozy Cabin.
Dla mnie perfekcyjny.
Na fali zafascynowania dokupiłam pozostałe zapachy z linii.
A mianowicie:
==> White Woods
Oba, albo inaczej. Cała trójka jest bardzo udana i świetna. Idealnie trafiająca w mój nos, który staje się coraz bardziej wybredny.
Są to propozycje ostre, mocne i zostawiające ślad.
Bardzo ostry zapach, jak już wspomniałam. I na sucho i po rozlaniu. Najostrzejszy z tych wszystkich zimowych. Kojarzy się z spacerem przez zmarznięty świerkowy las. Albo z bożonarodzeniowym drzewkiem, takim prawdziwym, z kującymi igłami. Cudowne odniesienia do nut męskich perfum. Jak ja to uwielbiam.
Zapach mokrego drewna, albo prania suszącego się na mrozie. Bardzo orzeźwiający i mocny.
Oh tak, moc jest porażająca.
Mój numer drugi jeśli chodzi o tę trójkę. Choć ciężko mówić o jakimkolwiek rankingu. Każda z tych propozycji jest wspaniała i walczy o moje zainteresowanie.
Tutaj jest ciut lżej, niż w poprzednim zapachu, ale to nie znaczy że gorzej. O nie.
Dalej jest ostro, ale jest delikatniej.
Świerk miesza się z mchem i ambrą. A to wszystko pokryte jest mrozowym powiewem.
Zapach jest bardzo realny. Nie ma w nim nic sztucznego, ani dosztukowanego.
Idealny na zimowe wieczory.
Prawdziwa ośnieżona, zmrożona choinka.