Czasami sobie myślę, że na pełno etatową blogerkę kosmetyczną to ja się średnio nadaję.
Jak już znajdę produkt idealny dla siebie w jakiejś kategorii to rzadko sięgam po inne kosmetyki z tej grupy, bo w sumie po co, skoro już znalazłam 👌
Wielokrotnie w różnych konfiguracjach na moim Instagramie pokazywałam Wam jeden z moich ukochanych produktów makijażowych, a mianowicie Stay Matte Primer z Rimmela.
Dostałam od Was sporo pytań odnośnie tej bazy, więc stwierdziłam że post z moją opinią będzie jak najbardziej na miejscu.
Po raz pierwszy dostałam ją od koleżanki z Anglii kilka lat temu, w niedalekim odstępie czasu miała premierę na polskim rynku. Nie zliczę ile opakowań już zużyłam, ale powyżej 7 na pewno. I zawsze mam co najmniej jeden w zapasie.
Baza ma pojemność 30 ml i jej koszt bez promocji to około 27 zł. (na Rossmanowej promocji -49% kupuję ją po około 14 zł)
Jest to produkt kontrowersyjny, jeden z tych, które dzieli kobiety na te co go kochają i nienawidzą. Ja kocham.
Plusy:
+ wydajność
+ opakowanie (bardzo wygodna tubka, na koniec wystarczy rozciąć i wydobyć resztki kosmetyku, starcza na kilka makijaży)
+ lekkość
+ nie zapycha
+ aksamitna konsystencja
+ zapewnia pełen mat, bez świecenia
+ świetny kosmetyk jako baza pod cienie
+ podkład na niej nie waży się, ma satynowe wykończenie
+ zapewnia nawilżenie cery, nie wysusza jej
+ szybko się wchłania, nie zostawia smug
+ świetna trwałość (makijaż nie ściera się nawet po 12 godzinach)
+ gdy używam tej bazy, czasami zapominam o pudrze, bo efekt matowości jest tak doskonały
+ prawie bezwonna
+ nie podrażnia, ani nie uczula
+ świetnie się sprawdza jako krem matujący
Minusy:
brak
Baza Rimmel Stay Matte Primer jest kosmetykiem do którego wracam i po który chętnie sięgam w drogerii.
Moja ocena to 10/10