Stacy Horn - Wyspa potępionych

Dla wielu Amerykanów "Wyspa Blackwell" to czarna karta historii.
Wielu udaje, że nie miało to miejsca i chce o tym zapomnieć.
"Wyspa Potępionych" Stacy Horn to książka mrożąca krew w żyłach.
To reportaż o najstraszniejszym eksperymencie społecznym w dziejach USA.
Wielokrotnie czytając romanse historyczne osadzone w XIX-wiecznej Anglii natykałam się na szpital psychiatryczny w Bedlam.
Wtedy wydawało mi się, że nic gorszego ludzi nie mogło już spotkać. Myliłam się.
Dopóki nie przeczytałam tej książki nie zdawałam sobie sprawy jaki koszmar i nędzę przeżywali skazani na zapomnienie w kraju, który większość uważa za raj na ziemi.
Wiadomo nigdzie nie jest idealnie. I każde państwo ma na swoim sumieniu mniejsze i większe grzeszki.
Lecz to co się stało w XIX wieku w Ameryce moim zdaniem było początkiem dla tragedii wieku XX. 
To wszystko robili ludzie ludziom. I to jest największa moralna katastrofa ubiegłych wieków. 
Książka wstrząsnęła mną. Obudziła wstręt, przerażenie, oburzenie, współczucie i potworną złość na decydentów Stanów Zjednoczonych, którzy doskonale wiedzieli co się dzieje na wyspie Blackwell. I wręcz działo się to wszystko z ich błogosławieństwem.
Każdy kto interesuje się historią musi zapisać tę pozycję na liście czytelniczej. 
Miałam nadzieję, że wszystko co czytam jest wymyślone. Niestety to smutna, przerażająca prawda. .


Wydawnictwo Znak
Znak Literanova