Katarzyna Bonda - Miłość leczy rany

Witajcie Kochani w Nowym Roku !
Do twórczości Kasi Bondy podchodziłam do tej pory raczej dziwnie.
Znałam jej książki, kupowałam je w hurtowych ilościach moim znajomym na prezenty okolicznościowe.
Ale jakoś sama nigdy nic nie przeczytałam. Mój pierwszy raz z Kasią to "Miłość leczy rany".
Nie żałuję, że zaczęłam tak późno. Po prostu to był ten czas. Ale urzekła mnie i na pewno nadrobię pozostałe książki.
"Miłość leczy rany" to pierwszy tom nowego cyklu /Wiara, nadzieja, miłość/
Styl autorki nie jest super łatwy i wciągający. Trzeba się do niego wczuć i przyłożyć.

Ale jak już to zrobimy to jesteśmy świadkami nieziemskiej uczty literackiej.
Historia stworzona na faktach autentycznych rozrywa serce na strzępy.

Książka pozostawiła we mnie mocny niedosyt i czekam z niecierpliwością na kolejną część.
Mnogość wątków czy bohaterów może nużyć i kawałkami tak się też działo, ale kolejny trzymający w napięciu zwrot akcji mi to wynagradzał.
Czy jest to kryminał? Dla mnie nie. Nie wiem jak inne książki Kasi, ale dla mnie nazywanie ją królową polskich kryminałów jest mocno nad wyrost. Do Joanny Chmielewskiej jej daleko. Ale jako autorka powieści obyczajowych daje radę.
Ja polecam. Ale zaznaczam że nie to jest to książka dla każdego. Mnie może ujęła tym, że główny bohater pochodzi z Kazachstanu, a jakoś mam słabość do takich odniesień. Wiele osób uważało to za największą wadę.

Wydawnictwo Muza