Hydrolaty święcą triumfy popularności.
Wyparły toniki i płyny micelarne. Marki drogeryjne i niszowe prześcigają się z wypuszczaniem nowych propozycji.
W kwietniowym pudełku Chillbox znalazłam Hydrolat Ogórkowy marki Senkara. Z racji, że skończył mi się hydrolat różany BioAgadir, który Wam pokazywałam w ostatnim denku na kanale, od razu powędrował ze mną do łazienki.
Jego największą wadą jest porażająco paskudny zapach. Lubię ogórki jeść, niekoniecznie wąchać. Zapach nie zachęca. Mimo to, postanowiłam przetestować. Zamiast spryskiwać się nim bezpośrednio na twarz, najpierw nasączam wacik kosmetyczny i dopiero aplikuję na twarz. I tak idzie przeżyć. I można testować.
50 ml na stronie producenta kosztuje 20 zł. Opakowanie jest szklane. Co uważam za cenę całkiem przyjemną.
Mgiełka jest drobna i dobrze psika, dzięki czemu kosmetyk jest wydajny.
Hydrolat przynosi ukojenie i ładnie uspokoja zaognioną i zmęczoną po całym dniu skórę twarzy. Matuje, ale nie wysusza.
Bardzo szybko się wchłania i nie zostawia tłustej, lepkiej warstwy.
Przyjemnie mnie zaskoczył i działanie jest bardzo fajne. Raczej nie sięgnę po niego więcej, ale tylko ze względu na zapach.
Wrażliwym nosom odradzam, resztę zachęcam do spróbowania.