Na urodziny od mojej przyjaciółki dostałam kartę podarunkową do Sephory, w tym samym czasie na maila przyszedł kod rabatowy.
Już jakiś czas miałam na oku Mini Glam Palette od Natashy Denony. A z racji, że rabat wchodzi na kosmetyki tej marki postanowiłam się skusić.
W eleganckiej paletce znajduje się 5 cieni o gramaturze 0.8 g. Niby mało, ale cienie są bardzo dobrze sprasowane i wystarczy ich bardzo malutko użyć aby wykonać makijaż, więc są wydajne.
Co do samej palety mam mieszane uczucia.
Kolory w opakowaniu są piękne. Neutralne, nawet powiedziałabym chłodne.
Skusił mnie beż, który wydawał się idealny.
Jednak na oku ten beż u mnie nie jest wcale beżowy, tylko to takie mleczne toffi. Wpada w bardzo ciepły podton, co mnie akurat się nie podoba. I chyba mam zgrzyt z tym że w paletce są tylko dwa matowe cienie, w tym są one tak kontrastowe. Zamieniłabym jeden brudny błysk, na jakiś pośredni mat, którym można ożywić makijaż. Bo w tym momencie tą paletką można zrobić góra dwa dzienne makijaże i na tym koniec.
A co błysków to są one bardzo zgaszone. Bardzo eleganckie i z klasą. To nie jest dyskotekowa kula jak w turbopigmentach, gdzie jak się nie przyklei cienia na jakiś klej to osyp z brokatu jest na całej twarzy.
Paletka idealna do biznesowych makijaży, jak i w ogóle dziennych make-upów.
Cienie są doskonałej jakości i nie mam im nic do zarzucenia. Tak jak wspominałam jeden brudny błysk jest dla mnie zupełnie zbędny, wygląda okropnie zarówno na swatchu jak i na oku, i na pewno go nie zużyje. Cienie utrzymują się na powiekach przez cały dzień, nic się nie zjada, ani nie zbiera w załamaniach.
Nie żałuję zakupu paletki. Cienie Denony są dla mnie nowością, i jestem zadowolona że udało mi się w końcu je na sobie przetestować.
Na razie nie planuję więcej zakupów z tej marki.
Mam cichą nadzieję, że w którymś z kolejnych pudełek LookIncredible coś uda mi się od niej trafić.