W zeszłym tygodniu pokazywałam Wam ten różany hydrolat na Stories.
Dziś w końcu usiadłam i napiszę o nim słów kilka.
Kosmetyk jest naturalny, organiczny i wegański.
Porządna szklana butelka ze świetnym atomizerem zawiera 100 ml mgiełki. Koszt około 50 złotych.
Ogólnie nie lubię różanych kosmetyków. Ani zapach ani działanie nie odpowiadają moim potrzebom.
Ten produkt znalazłam w którymś z boxów BeGlossy. Marka obca mi nie jest. Już miałam z nią styczność i się nastawiłam do niej pozytywnie. Podoba mi się spójność kosmetyków i ich minimalistyczna, wręcz apteczna oprawa.
Hydrolat z róży damasceńskiej pachnie jak najlepsze upalne lato w ogródku babci. Zapach kwiatów jest upajający i nie irytujący.
Mgiełka jest bardzo wydajna. Dla mojej cery skłonnej do przetłuszczania się i niedoskonałości przyniosła prawdziwą ulgę. Uwielbiam się nią pryskać. Bardzo mocno koi cerę po całym dniu, napina ją i daje przyjemne uczucie nawilżenia.
Cera po jej zastosowaniu bardzo ładnie przyjmuje dalszą pielęgnacje.
Kosmetyk dla mnie luksusowy pod względem działania jak i opakowania. Z pewnością do niego wrócę.
Jeden z lepszych hydrolatów jakie miałam okazję testować.
Wielki plus dla BeGlossy za umieszczanie w boxach takich perełek, i to polskich marek.