Projekt denko - grudzień 2021


             Rok 2021 zamykam denkiem o wiele bogatszym niż przypuszczałam że będzie. 

    Ten rok był dla mnie rokiem zużywania zapasów i zużywania otwartych kosmetyków, które leżały zapomniane i jakoś po nie nie sięgałam aby wykończyć. 

    Projekty denko dały mi motywację aby robić porządek i sukcesywnie kończyć otwarte kosmetyki, albo bez żalu się żegnać z tymi, które nie były dla mnie i wykończenie ich było ponad moje siły. 


    Ten rok to również dla mnie duży ukłon w stronę kosmetyków naturalnych, z bardzo wysoką zawartością składników naturalnych lub wręcz czysto naturalnych.

Dużo z nich polecałam Wam na moim Instagramie. 


A więc lecimy z tematem;


                Naturalny płyn do płukania produkowany przez Sylveco. Miałam go ze swojego                 pierwszego boxa Pure Beauty.

Pranie pięknie pachniało i było mięciutkie. Zapach się utrzymywał dość długo.

Niestety był raczej niewydajny. Starczył mi chyba tylko na 10 prań. 

W dużej promocji chętnie kupuję ponownie. 



Żadne zaskoczenie. Moje ulubione pianki do golenia. Najchętniej kupuję na allegro



                                Żel pod prysznic z Rossmana z promocji za jakieś 10 zł.

Ultra gęsty i ultra wydajny. Starczył mi na ponad miesiąc. 

Cudowny zapach, skóra po kąpieli miękka i gładka. Nie wysuszał. 



Często o tym szamponie mówiłam na Stories. Kupuję go w Dealz za 5-6 zł (zależy od promocji). Świetny kosmetyk do codziennego użytku. Myję nim głowę co 2 dni, i włosy są miękkie i sypkie. 

Nie podrażnia i pięknie pachnie. 


Uwielbiam tę markę pielęgnacyjną z aliexpress. Obecnie używam kolejne opakowanie serum z okładki maseczki. Pisałam o nim dawno temu. Ta maseczka podbija działanie serum. Świetnie nawilża, reguluje wydzielanie sebum i ujednolica koloryt cery. 

Tania i skuteczna. Ale bardzo długi czas oczekiwania na paczkę. 



Szampon BioKap z pudełka Pure Beauty. Mojej mamie na imieniny kupiłam pełną pojemność i ona jest zadowolona.

Ja się z nim nie polubiłam.

Moje włosy po umyciu nim były tępe, mocno się puszyły i nie bardzo się chciały rozczesywać. 

Gdy po umyciu próbowałam nakładać odżywkę to włosy były świeże ledwo jeden dzień.

Wielki plus za piękny zapach. Niestety przy mojej długości za łopatki też był raczej mało wydajny.  

Moje włosy są bardzo wymagające i mało co im służy.


Mam blond refleksy (raz mniej jak teraz, raz więcej jak wcześniej)  i po wyjściu od fryzjera są fajne i w chłodnym odcieniu. Niestety nieco z czasem lubią żółknąć jak to blond ma w zwyczaju.

Szampony są za krótko na włosach aby dały jakikolwiek efekt. Kupuję różne odżywki i płukanki, które mieszam z maskami do włosów. 

Tę odżywkę kupiłam za 10 zł na promocji w Rossmanie i była bardzo ok. Trochę tępa i mało przyjemna w zapachu, ale skuteczna.

Chętnie kupię ponownie. 


                                                    Kosmetyk z boxa BeGlossy.

Peelingiem ciężko go nazwać. Raczej dobrym żelem pod prysznic. 

Nie wysuszał, nie podrażniał. Ale zużyłam z niechęcią i bardzo na siłę. 

Zapach był dla mnie nie do przejścia. Bardzo sztuczny i bardzo intensywny. Totalnie nie mój.



Świeca z Action za 17 zł.

Zapach mocny, dobrze wyczuwalny w całym domu. 

Drewniany knot po odpaleniu strzela jak drwa w kominku. 

Mocna inspiracja popularnymi i drogimi świecami WW.

Na wielu grupach i na Stories innych osób widziałam narzekania na tunel i złe wypalanie. 

Kolejny raz piszę o tym jak ktoś nie umie palić świec to każdą zniszczy. 

Jak ktoś zapala świecę i po 15-20 minutach gasi bo albo za mocny zapach, albo nie ma czasu i musi gdzieś iść to robota głupiego. Albo niech pali jak chce ale potem nie narzeka że to czy tamto. 

Bo pierwszy raz zapala się świecę aż rozpuszczony wosk dobije do ścianek, tworząc tak zwany basen. Wtedy wosk ma szansę wypalać się równomiernie i dobijać do ścianek w dalszym ciągu.  Inaczej wosk wypala się tam gdzie już zaczął, a boki zostają twarde i ten rozpuszczony płyn zalewa knot skracając czas użytkowania świecy.

Koniec tyrady. 


Krem który przed ślubem w okresie zimowym używałam bardzo często i zużyłam kilka opakowań.

To ostatnie wygrzebałam ostatnio z zapasów, i raczej bałam się już go użyć na twarz, więc zużyłam do rąk.

Mocno odżywczy. 



Żel z listopadowego boxa Pure Beauty.

Pięknie pachniał, raczej wydajny. 

Nie wysuszył, dobrze mył.

Chętnie bym kupiła pełną pojemność.


Serum z pudełka BeGlossy.

Recenzja TUTAJ

Zużyłam z przyjemnością, 3 opakowania mam w zapasie i jestem spokojna

Polecam 


Sięgając po ten krem do rąk myślałam że to będzie tak samo duży bubel jak w przypadku kremu do rąk z Flos-leku o którym Wam pisałam TUTAJ


Na szczęście byłam w błędzie. 

Pozytywnie mnie zaskoczył. 

Mocno bananowy zapach (nie sztuczny). Wydajny, wygodne opakowanie. 

Mocno odżywiał i nawilżał. Nie podrażnił, nie uczulił.

Chętnie bym kupiła ponownie.


Recenzja TUTAJ

Tak jak pisałam ten tusz nie robi nic, czego nie zrobiłby tusz z drogerii za ułamek ceny.

Ale był użytkowy, długo mi służył i bardzo się z nim lubiłam. 

Szczoteczka klepsydra pozwalała ładnie podkręcić rzęsy i je podkreślić. 

Nie mazał się, nie osypywał i był mocno czarny.


Szczoteczka soniczna naszej polskiej marki służyła mi wiernie, codziennie przez kilka dobrych lat.

Ostatnio liczyłam że chyba od kwietnia 2016 roku. 

Niestety ostatnio zakończyła swój żywot. Już się nie ładuje, i nie reaguje na żadne komendy. 

Mam w zapasie Foreo mini Lunę, którą kiedyś otrzymałam w prezencie i której nie lubię.

Ta jest w przyjaznej cenie i bardzo możliwe że ją kupię ponownie, bo przyznam szczerze że mi jej brakuje w mojej codziennej pielęgnacji. 


Kosmetyk z czasów blogowej świetności gdy dostawałam różne paczki pr. Ten tusz był w którejś z nich.

Nie lubię marki Mary Kay, nie lubię ich kosmetyków.

Tusz potwornie drogi, nie robił nic. 

Mazał się, odbijał, kruszył. Ta czerń jakby wyblakła. Szczotka niewygodna.

Na pewno nie warta swoje ceny, jak wszystkie kosmetyki tej marki. 

Nie dla mnie.


Żel który miał się zamieniać w piankę z kalendarza Douglas, który otwierałam na live TUTAJ 

Zapach bardzo przyjemny, ta pojemność starczyła mi na kilka użyć.

Pełna pojemność 100 ml kosztuje 59 zł. 

Nie wysuszył mnie, dobrze domywał i twarz i pozostałości po makijażu.

Pianki nie uświadczyłam, zwykły żel.

Nie podrażnił mnie, skóra po użyciu była miękka i gładka.

Na promocji rozważałabym ponowny zakup.




W tym miesiącu to tyle.

Zapraszam za miesiąc na kolejny post tego typu.