940 ==> Partylite - woski: Fig Fatale, Sea Breeze & Olive



Na moim blogu czytaliście już recenzje wosków takich firm jak Yankee Candle, Kringle czy WoodWick.
Dziś przyszedł czas na Partylite.
Produkty Partylite przybliżyłam Wam przy okazji świecy w szkle oraz votivków

Woski mają gramaturę 90,7 g. Są wyprodukowane w USA. 
Cena jednego wosku (9 kosteczek) wynosi 40 zł. 

I w tym tkwi dla mnie mały minusik. Cena jest proporcjonalna do gramatury, ale jednak te woski są dla mnie ciut za duże. Wolałabym mniejsze w niższej cenie, gdyż te musiałabym z kimś kupować na pół, żeby zapach za szybko się nie znudził, i mogłabym popróbować większej ilości zapachów. 


Na przetestowanie wybrałam dwa zapachy:



Fig fatale:
To chyba zapach flagowy Partylite. Coś takiego jak misiu czy Baby Powder Yankee. Słyszałam same zachwyty na temat tego zapachu, i podeszłam do niego nieco sceptycznie. Mimo, że na sucho mnie zachwycał.
Po odpaleniu jednej kosteczki w kilka chwil mój dość przestronny pokój i korytarz wypełniły się zapachem ciemnych owoców. Figa mieszała się z cierpką porzeczką, słodko-kwaśna jeżyna z jagodą. Piżmo romansuje z lekką nutą wanilii. Zapach bardzo głęboki, kobiecy, pobudzający oraz otulający. Kilka warstw aromatów owoców daje szerokie odczucie komfortu i luksusu. 
Moc zapachu jest bardzo duża, nie pachnie chemicznie. Nuty są łatwo rozpoznawalne i bardzo prawdziwe. 

Sea breeze & Olive:
Co do tej propozycji mam mieszane uczucia. Na sucho pachnie słodko-cierpko. Troszkę chemicznie. Gdy ułamałam 1 kostkę i wrzuciłam ją do kominka, to po lekkim roztopieniu poczułam słoną bryzę. I to mnie ujęło i to bardzo. Na całe szczęście nie czuję w tym wosku nic oliwek. Zapach jest solidny, mocny, rześki oraz rozbudzający. Morskie nuty łączą się z jakimiś kwiatowymi, których nie umiem rozróżnić, ale które mnie nie drażnią, co jest dla mnie dość dużym zaskoczeniem, gdyż nie lubię jak pewnie wiecie, takich nut.
Po około 10 godzinach od rozpoczęcia palenia jednej kosteczki zapach powoli słabnie.