Halloween zbliża się wielkimi krokami. Ja co prawda go nie obchodzę, ale nie umiałam odmówić sobie zakupu zapachu z kolekcji dedykowanej właśnie tej okazji.
Mowa o Candy Corn.
Dla wielu miłośników świec Yankee Candle, jedna z najsłabszych propozycji jeśli chodzi o nuty i moc. Ja nastawiona nieco sceptycznie negatywnymi opiniami, przeżyłam pozytywne rozczarowanie.
Producent opisuje go jako:
Znajomy, słodki zapach kukurydzianego cukierka jest ulubionym przypomnieniem dziecięcych zabaw w Halloween.
Nie wiem jak pachnie kukurydziany cukierek. Nigdy takiego nie jadłam ani nie wąchałam.
Mnie na sucho przypomina prażoną kukurydzę polaną słodkim karmelem.
Po rozpaleniu czuć po pierwsze wanilię. I pewnie tym ten zapach mnie ujął. Ulubiona nuta podbiła nudny skład.
Gdy zapach nabiera przyzwoitej mocy, bo o kilerrze mówić nie możemy, nie wyczuwam w nim nic poza słodkością przełamaną posmakiem chrupek kukurydzianych, zajadanych w dzieciństwie.
Nie będzie z tego wielkiej miłości i świecy, chyba, że tylko dla słoika.
Nie jest to propozycja chwytająca za serce, ale jest przyzwoicie. Nie nastraja negatywnie, nie wywołuje migreny i złych wspomnień.
Yankee ma wiele, dużo gorszych zapachów. Do tego na pewno jeszcze wrócę.