Jak już wiecie, mam totalnego fioła na piękne zapachy. Cenię sobie wysoką jakość podania.
Taką zapewnia mi m.in. Partylite. Olejki zawarte w ich świecach i woskach są bardzo mocne i bardzo dobrze wyczuwalne dla mojego nosa, jak i nosów moich znajomych, w przeciwieństwie choćby do świec Village Candle, których nie wyczuwam wcale.
Jakiś czas temu zamówiłam sobie z katalogu Partylite kilka rzeczy.
W skład zamówienia weszła m.in. podstawka, którą możecie zobaczyć na zdjęciach zawartych w poście, oraz wosk zapachowy, o którym Wam dziś napiszę kilka słów.
Jest to; Hocus Pocus.
Przede wszystkim ujął mnie jego kolor. Intensywnie neonowy. Bałam się, że na zdjęciach nie będzie tego widać, ale udało mi się Wam pokazać jego realną barwę.
Na sucho pachnie suszonymi owocami leśnymi.
Po rozpaleniu jest magia. Dosłownie. Zostałam zaczarowana. Piżmo tańczy z jeżyną i mango. Czuję lekkie nuty ananasa oraz gruszki.
Zapach jest dość słodki, ale jednocześnie bardzo elegancki.
Tak, zapach jest mocno perfumowany, co mi w żadnym wypadku nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, jest dla mnie wielkim plusem.
Moc nie jest porażająca. Jest odpowiednia. Nie killer, ale nie słabizna. Taka trafiona idealnie w punkt.
Wosk kupiłam na wyprzedaży. Pochodzi z kolekcji Hallowenowej (jakkolwiek się to pisze).
Jego cena regularna to około 40 zł. Ale jest dużo promocji i te woski można kupić sporo taniej.
W tej chwili nie jest dostępny, ale możliwe, że bliżej jesieni wróci do katalogu.
Wosk jest podzielony na 9 kosteczek. Można palić po ile się chce. Dla mnie tak jak w przypadku Kringle, już jedna daje wystarczającą moc.
Jedna kostka jest dla mnie wyczuwalna przez około 5-6 godzin, zależy od dnia i mojego nastroju. Czasami dłużej.
Moja ocena: 9/10 pkt.
Więcej informacji na temat produktów Partylite znajdziecie na ich stronie, a Ewa odpowie na każde Wasze pytanie ==> TUTAJ
PS. kominek to model Petal Yankee Candle, pochodzi ze sklepu Homedelight ;)