"Upajający"
To słowo będzie adekwatne dla rozpoczęcia dzisiejszego opisu.
Na początku mojej przygody z woskami, miałam propozycję Timber WW. Jeszcze w formie czekoladki.
Teraz woski WW mają kształt klepsydry. Postanowiłam jeszcze raz zmierzyć się z tym zapachem, i spróbować go opisać na nowo.
Na sucho aromat jest słodko-gorzki i bardzo intryguje. Wyczuwam nuty korzenne.
10 lutego będzie miała filmowa premiera II cześci Greya. Nie mogę się jej doczekać.
Kringle Candle miało kolekcję inspirowaną Grey`em w skład której wchodzą zapachy (Grey, Secrets oraz Slate). Owszem Secrets i Slate były i są dla mnie bardzo ważne i lubię je, ale dla mnie nie oddają ducha filmu (o książce nie mówmy, nie zasługuje na to).
Timber, o którym dziś mowa, dla mnie jest całkowitym dosłownym oddaniem klimatu Christiana Grey`a.
Po rozpaleniu zapach mnie uwiódł. 1/3 wosku jest niesamowitym killerem.
Kilka lat temu czułam w nim nuty cytrusowe, teraz nie (nie wiem czy to nowa formuła, czy po prostu mój nos odczuwa wszystko inaczej).
Zapach oparty jest na nucie piżma, bardzo mocnej nucie piżma.
Całość jest odurzająca, otulająca, podniecająca, bardzo zmysłowa. To zapach idealny na namiętne wieczory. Nie wyobrażam sobie go odpalać tak normalnie, przy gościach, czy czytaniu książki. To nie ta bajka.
Całość jest bardzo spójna, cynamon miesza się z piżmem, a w tle wyczuwam mocne akordy ambry. Przy czym to wszystko nie jest ciepłe. Zapach jest bardzo chłodny, który powoduje gęsią skórkę na ciele.
Timber jest propozycją bardzo dymną. Jakbyśmy spędzali upojny wieczór z ukochanym w dusznym kubańskim klubie, pełnym dymu z cygar.
Zapach z kategorii męskich, ostrych, rozbudzających. Na początku czułam w nim spoconego robotnika prestiżowej budowy.
Wiem, moje skojarzenia są co najmniej dziwne.
Kandydat na dużą świecę.
Moja ocena 9/10
Wosk pochodzi ze sklepu Świecoholik.pl