W tym roku Yankee Candle dla mnie się nie postarało. Mało które zapachy przypadły mi do gustu. Miałam wrażenie, że większość zapachów była na jedno kopyto.
Ostatnie nadzieje pokładałam w kolekcji Q4 tj. Holiday Party
Pokładałam i się rozczarowałam. Na 4 oferowane propozycje, ja zdecydowałam się tylko na dwie. Pozostałych dwóch nawet nie kupowałam, bo po składzie i opisie producenta już wiedziałam że to nie moja bajka i szkoda pieniędzy.
W skład linii wchodzą:
Dziś chciałabym Wam słów kilka napisać o Macaron Treats, gdyż już na sucho mnie bardzo mocno zaintrygował i on pierwszy wylądował w kominku.
Na sucho jest bardzo słodki. Jak ciasto z kremem oblane polewą wprost z cukierni. Bałam się, że ten cukier będzie zgrzytał między zębami podczas palenia.
Nigdy nie jadłam makaroników, nigdy ich nie piekłam, choć mam to w planach, więc nie wiem jak powinny smakować i pachnieć oryginalne ciasteczka.
Dla mnie po rozpaleniu jest bajka. Otrzymałam przepiękną, ciepłą, kobiecą mieszankę wanilii i cukru, z lekkim podbiciem gorzkich migdałów w tle.
Zapach nie jest mdły ani dominujący. Moc jest przyzwoita, a całość ładnie rozbija się w powietrzu i jest dobrze wyczuwalna.
Jest to propozycja jedzeniowa, dla fanów słodkości. Nie każdy się odnajdzie przy tym zapachu. Yankee Candle ma już podobną propozycję, a mianowicie Vanilla Cupcake, który już opisywałam na blogu. O ile w tamtym zapachu wanilia wymieszana była z nutami biszkopta, tutaj robotę robią migdały, ale dla nieobytego nosa, obie pozycje prawie niczym się między sobą nie różnią.
Dla mnie na pewno kandydat na świecę. Nie wiem czy w dużym słoju, ale na maluszka na pewno się skuszę. Mogę go opisać jednym słowem: "uroczy"
Moja ocena 8,5/10 pkt